Wyniki naboru do oddziałów Żłobka Miejskiego w Koszalinie nie były pomyślne dla połowy rodziców. Samorząd dofinansowuje opiekę nad maluchami w placówkach niepublicznych. Koszty pobytu dzieci do lat trzech są tu dużo wyższe, dlatego magistrat chce poddać analizie zasadność wsparcia.
W poniedziałek (20 maja) ogłoszone zostały wyniki naboru w placówkach publicznych. 553 wnioski zostały złożone, ale 276 zostało rozpatrzonych negatywnie. Wygląda, że stoi to w sprzeczności z zeszłoroczną oceną ekspertów z pisma samorządowego „Wspólnota”, które wskazało Koszalin na pierwsze miejsce wśród miast na prawach powiatu. Wtedy Żłobek Miejski w sześciu oddziałach gwarantował rodzicom 440 miejsc dla ich pociech, osiemnaście żłobków niepublicznych dało kolejne 702 miejsca, a jedyny Klub Malucha dodatkowe 25 miejsc. Według rankingu pisma wskaźnik tak zwanego użłobkowienia wynosił tu 61,73 proc. Wiceprezydent Przemysław Krzyżanowski podkreśla, że jest on sześć razy wyższy niż średnia krajowa.
Miasto stara się iść na rękę głównie pracującym rodzicom. Wnioski składają też osoby, które nie spełniają się zawodowo, lecz szukają opieki dla potomstwa. W placówkach niepublicznych dotacja celowa z kasy magistratu na dziecko wynosi 400 złotych (żłobki prywatne) i 200 zł (Klub Malucha). Rok temu dofinansowanie stanowiło 2,75 mln zł. Teraz wzrosło do trzech milionów. Wiceprezydenta Przemysława Krzyżanowskiego niepokoją sygnały od rodziców, że właściciele każą słono płacić za opiekę nad maluchami do lat trzech. Uważa, że w Koszalinie powinny zostać ograniczone „stawki warszawskie”. Ratusz chce poddać analizie tego typu działalność gospodarczą, jeśli jest nastawiona wyłącznie na zysk, bo w przyszłości wsparcia samorządowego podmioty mogą nie otrzymać.
- Apeluję do właścicieli żłobków prywatnych, aby racjonalniej przygotowali swoją ofertę i urealnili wysokość opłat - stwierdził zastępca prezydenta Koszalina.
Nie dziwi włodarza mnogość wniosków składanych do rodziców do sektora publicznego. Miesiąc pobytu dziecka w miejskim oddziale to 350 złotych, gdy w niepublicznym sięga 900 złotych plus nierzadko dodatkowa opłata za wyżywienie wychowanków.
„Jacek i Agatka”, „Bolek i Lolek, „Maluch”, „Puchatek”, „Smyk” i „Skrzat” to nazwy oddziałów w ramach Żłobka Miejskiego. W „Skrzacie” przy ulicy Joachima Lelewela (na zdjęciu) opiekę znajduje najwięcej, bo 110 dzieci. ©℗
Tekst i fot. (m)