Kiedy do Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie wpłynęło zawiadomienie, że pewien 35-latek oblał łatwopalną substancją swoją partnerkę i podpalił, funkcjonariusze udali się pod wskazany adres. Kobieta w istocie była poparzona. Twierdziła jednak, że poparzyła się herbatą.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zawiadomienie złożyły „osoby trzecie”, które jednak miały wiedzę o tym, co dzieje się w mieszkaniu przy ulicy Pomorskiej w Gryfinie. Kiedy policjanci dotarli do pokrzywdzonej, ta oświadczyła, że doznała poparzeń, ponieważ wylała sobie na nogi gorącą herbatę. Policjanci nie dali jednak wiary słowom pokrzywdzonej.
Z informacji, które uzyskaliśmy od Bogumiła Prostaka, rzecznika gryfińskiej policji, wynika, że kobieta była zastraszana i bita przez 35-letniego Marcina S. W trakcie rozmów z policjantami opowiedziała w końcu o tym, jak była traktowana przez konkubenta. Potwierdziła też fakt oblania jej cieczą ropopochodną i podpalenia.
Policja ustaliła, że 35-latek znęcał się nad swoją konkubiną od czerwca 2016 r. Po pijanemu wszczynał awantury, używał wobec pokrzywdzonej siły fizycznej, bił ją pięściami i kopał. W końcu też podpalił.
Czy wersja zdarzeń, którą przyjęła policja, będzie miała potwierdzenie w faktach, okaże się w trakcie procesu sądowego. Na razie po tych wstępnych ustaleniach Sąd Rejonowy w Gryfinie na wniosek policji i prokuratury tymczasowo aresztował mężczyznę na 3 miesiące.
Warto dodać, że Marcin S. przebywał na warunkowym zwolnieniu z więzienia.
(r.c.)
Fot. Dariusz GORAJSKI (Archiwum)