Osoba, którą wskazuje właściciel restauracji Bollywood jako sprawcę ataku na lokal ma się w poniedziałek zgłosić na policję. Będzie w tej sprawie przesłuchany. - Na razie nie ma jednak podstaw do zatrzymania tego mężczyzny - twierdzi asp. sztab. Anna Gembala z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Szef Bollywood w swoich przypuszczeniach opiera się na zapisie monitoringu. Na zarejestrowanym w ubiegłą sobotę obrazie jest nagrany młody mężczyzna, który, ponoć, doprowadził do zamknięcia restauracji. Ale czy to na pewno ta osoba?
- Zebrany do tej pory materiał dowodowy tego nie przesądza.
Śledztwo trwa. Wstępnie policja zakwalifikowała atak na Bollywood jako spowodowanie zagrożenia dla zdrowia - grożą za to nawet 3 lata więzienia. Zarzuty mogą być jednak inne.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w ostatni dzień 2016 r, kilka godzin przed rozpoczęciem zabawy sylwestrowej. Klient wszedł do indyjskiej restauracji na Podzamczu, zamówił zupę i wyszedł do toalety. Chwilę później wybiegł na zewnątrz. Kilka minut później z rozlanej w WC substancji zaczął się ulatniać nieprzyjemny zapach. Był tak silny, że pracownicy lokalu natychmiast wezwali policję. Niestety lokal trzeba było zamknąć - jest nieczynny do odwołania. Bal sylwestrowy został odwołany.
Wezwani na miejsce policjanci i strażacy zabezpieczyli ślady (również opakowanie po rozlanym płynie). Stwierdzili, że znajdująca się w toalecie substancja nie jest toksyczna. To prawdopodobnie środek do odstraszania zwierzyny przez myśliwych.
Mariusz Łuszczewski, właściciel Bollywood, złożył na policji doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Opublikował też wizerunek wytypowanego przez siebie napastnika na profilu Facebooka. Poza tym wyznaczył nagrodę w wysokości 10 tys. zł za wskazanie sprawcy.
- Bardzo dużo osób się do nas odezwało - przyznaje asp. sztab. Anna Gembala. - Policjanci teraz weryfikują zgłoszenia.
Dzięki opublikowaniu zdjęcia mężczyzny w internecie, policjanci znają już imię i nazwisko domniemanego sprawcy (to szczecinian) - jest już wezwany na komisariat na przesłuchanie. Ale to jeszcze nie oznacza, że znana jest osoba, który dokonała napadu. To na razie podejrzewany.
Funkcjonariusze przesłuchali już restauratora i kelnerów, którzy pracowali w sobotę w Bollywood. Restauracja jest nieczynna - specjalna firma musi zdezynfekować pomieszczenia. Jak twierdzi jej właściciel, to nie był pierwszy atak na któryś z jego lokali. Jakiś czas temu dokładnie taką samą substancję ktoś rozlał w restauracji Tokyo i Buddha. Mężczyzna podejrzewa, że sprawcy są ze sobą powiązani. Nie wyklucza celowego działania jakiegoś gangu.
Leszek Wójcik, (szymw)
Fot. zdjęcie z monitoringu restauracji Bollywood