W Sądzie Okręgowym w Szczecinie dobiega końca proces Sylwestra O. "Sylwka", który według prokuratury miał zlecić oblanie kwasem Mirosława R. "Dziobaka". W perspektywie śledczych był to jeden z krytycznych momentów w krwawej wojnie toczonej w szczecińskim świecie przestępczym. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Zarzuty są oparte m.in. na zeznaniach skruszonego przestępcy, Alana A. I to jego opowieść zdominowała wtorkową rozprawę.
Przypomnijmy: Mirosław R. "Dziobak" 20 marca 2017 roku został oblany kwasem azotowym, gdy szedł na siłownię w Kaskadzie. Przeżył. Ale doznał poważnych obrażeń. Zagrożone było jego życie. Nie powiedział, kto go zaatakował. Bezpośredni sprawca do dziś nie został wskazany przez organy ścigania. Ale prokuratura jest przekonana - potwierdza to właśnie Alan A. - że napaść zlecił Sylwester O. "Sylwek" jest związany ze światem przestępczym jeszcze od lat 90. "Dziobak" reprezentuje młodsze pokolenie.
We wtorek w sądzie przede wszystkim czytano wcześniejsze zeznania Alana A. Cenny dla prokuratury świadek - którego zeznania pomagają śledczym także w innych medialnych procesach - połączył się z Sądem Okręgowym w Szczecinie z miejsca, w którym jest chroniony przez funkcjonariuszy przed ewentualną zemstą świata przestępczego.
Jeden z wątków jego opowieści dotyczył karabinu, którym mieli posługiwać się bandyci.
- Nie przypominam sobie, jak wszedłem w posiadanie tej broni. Służyła do napadów na papierosiarzy - zeznawał Alan A. - Służyła do napadów, ale Sylwek zdecydował, żeby używać mniejszej jednostki.
Prokuratur Ewa Cybulska dopytywała między innymi o wartość narkotyków, którymi miał handlować Sylwester O. i jego ludzie w 2014 roku.
- My kupowaliśmy gram kokainy na terenie Holandii za kwotę od 20 do 30 euro na terenie. Zróżnicowanie ceny wynikało z tego, jaka była sytuacja na rynku w Holandii, czy było jej dużo, czy mało. Jak było mało, to ceny były wyższe - odpowiedział Alan A. ©℗
(as)