Dla nich zwykłe morsowanie to za mało! Śmiałkowie postanowili sprawdzić się w zawodach w morsowaniu i zbadać granice swojego organizmu w ekspozycji na zimno. Winter Challenge odbywał się w blokach czasowych, od 3 do dokładnie 60 minut. Taki czas osiągnęło sześcioro morsów, w tym dwie panie.
W sobotę, 28 stycznia nad jeziorem Głębokie w Szczecinie odbyły się wyjątkowe zawody w morsowaniu na czas. Choć woda w jeziorze miała zaledwie około 2,5 stopni, atmosfera była bardzo gorąca. Około 100 śmiałków zdecydowało się podjąć wyzwanie i sprawdzić granice swojego ciała, oczywiście pod czujnym okiem instruktorów morsowania oraz ratowników WOPR.
- Zawody odbywają się w 4 różnych strefach, jedna jest do 10 minut, do 20, 40 i powyżej 50 minut. Całe wyzwanie polega na tym, żeby ludzie mogli doświadczyć granic hipotermii - żeby mogli się z nią spotkać, ale niekoniecznie przekraczać - opowiadała Anna Witkowska, trener ekspozycji na zimno i współorganizatorka wydarzenia. - Chcemy pokazać uczestnikom jak wygląda hipotermia, żeby wiedzieli, jakie są jej oznaki, żeby mogli obserowować reakcję własnego organizmu na zimno, po to, że gdyby coś się zadziało w przyszłości, nie wpadać w panikę i móc odpowiednio reagować - dodała.
Zawody zgromadziły nie tylko najwytrwalszych z wytrwałych marosów, ale także osoby, które wchodzą do zimnej wody dopiero pierwszy sezon. Każdy mógł wyjść w momencie, w którym uznał to za stosowne.
- Jest to sport ekstremalny, zazwyczaj morsy wchodzą na 10-15 minut, ale dziś dzięki temu, że mamy mając wsparcie WOPRu i naszych trenertów z grupy Zimnolubni możemy ludziom pokazac, że jesli trenują regularnie, to ich granica wytrzymałości w zimie, ich zdolność do termoregulacji jest trochę większa - wyjaśniała Anna Witkowska. - Każdy kto wytrzymał dzisiaj minutę dłużej niż zawsze, tak naprawde zwyciężył te zawody - podsumowała organizatorka.
Choć zwycięzcą był każdy, kto zdecydował się wejść do wody, szóstka śmiałków zwyciężyła podwójnie, pobijając nie tylko swój własny rekord, ale i osiągając najwyższy cel zawodów - równo 60 minut w lodowatej wodzie. Czterech panów i dwie panie wyszły z wody w pełni sił, gdzie już czekali na nich ratownicy i bliscy, gotowi się nimi zaopiekować i zapewnić im na nowo komfort cieplny. O ten komfort mogli zadbać także w saunie, która stanęła przy plaży specjalnie z okazji zawodów.
- Nie sądziłam, że tyle wytrzymam - mówiła uczestniczka.
Na pytanie czy było zimno, niektórzy odpowiadali, że po chwili już nie, inni znowu czuli zimno przy każdym ruchu. Tuż po wyjściu z wody ostatnich śmiałków, temperatura ich ciała oscylowała około 32 stopni, na szczęście przy odpowiednim wsparciu ratowników, uczestnicy przekroczyli jedynie własne granice zimna, a nie granice hipotermii.©℗
Tekst i fot. Magdalena Klyta