Kierujący zwrotnym i szybkim skuterem potrafi nagle wykonać niespodziewany manewr przed prowadzącym samochód albo wywija kółka na środku ulicy, nagle skręca bez pokazania tego zamiaru ręką czy też jedzie slalomem i tamuje ruch na ruchliwej arterii.
W poniedziałek wieczorem 10-latka jadąca skuterem po ulicy Pogorzelicy nie zapanowała nad trójkołowcem (twierdziła, że pomylił jej się „gaz” z hamulcem) i wywróciła się na ulicę. Upadek okazał się tragiczny: obie nogi połamane. Na pomoc przyleciał helikopter ratowniczy, który zabrał dziewczynkę do szpitala. Dziecku towarzyszył ojciec, który chciał jej zrobić przyjemność, a skończyło pobytem w szpitalu i końcem beztroskich wakacji.
Niestety, rodziców pozbawionych wyobraźni jest wielu (niech się na mnie obrażą, ale prawda jest okrutna: to jest zwyczajna bezmyślność). Nie zastanawiają się, że szybkość tych pojazdów jest zbyt duża dla dziecka. Wypożyczalnie nie posiadają kasków, nikt nie sprawdza wieku dziecka, a rodzicom daje się do podpisania świstek papieru, że ponoszą pełną odpowiedzialność za swoją latorośl. Rodzice tego nawet nie czytają, podpisują i w drogę. Tyle tylko że nie zawsze kończy się to szczęśliwie.
* * *
Zgodnie z przepisami skuterami mogą jeździć osoby mające powyżej 14 lat posiadające kartę motorowerową. Tyle tylko że tego nikt nie przestrzega. Dla właściciela wypożyczalni liczy się zysk (koszt zakupu 2-3 tys. zł musi się szybko zwrócić), a dla bezmyślnych rodziców chęć zrobienia przyjemności dziecku. Niekiedy kończy się to fatalnie. ©℗
Tekst i fot. M. Kwiatkowski
Na zdjęciu: Jedna z wielu wypożyczalni na wybrzeżu