Do gwałtownych zamieszek doszło w środę w Waszyngtonie podczas posiedzenia Kongresu, które miało zatwierdzić wybór Joego Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Ustępujący prezydent - Donald Trump wygłosił emocjonalne przemówienie, w którym ponownie wezwał do nieuznawania wyników wyborów prezydenckich wygranych przez Joego Bidena. Niedługo po tym zwolennicy Trumpa, którzy zgromadzili się pod Kapitolem, wdarli się do środka. Budynek został częściowo ewakuowany. Na pomoc wezwano członków Gwardii Republikańskiej, a do odparcia szturmu protestujących przystąpiła policja.
Podczas akcji rannych zostało kilku funkcjonariuszy, w tym jeden ciężko. Waszyngtońska policja podała, że w czasie zamieszek zginęły w sumie cztery osoby, a 52 zostały zatrzymane. Burmistrz miasta wprowadził stan wyjątkowy, który ma trwać 15 dni.
Photos of the day: Trump's America #capitol #America #WashingtonDC pic.twitter.com/gEZaDpBf07
— Adeola Fayehun (@AdeolaFayehun) January 6, 2021
Joe Biden w telewizyjnym przemówieniu mówił o bezprecedensowym ataku na demokrację i zaapelował do ustępującego prezydenta, żeby wystąpił w telewizji i wezwał swoich zwolenników do zakończenia protestu.
I call on President Trump to go on national television now to fulfill his oath and defend the Constitution by demanding an end to this siege.
— Joe Biden (@JoeBiden) January 6, 2021
W chwilę potem Trump rzeczywiście to uczynił. W krótkim filmiku zaapelował do swoich zwolenników, żeby wrócili do domów, ale powtórzył równocześnie, że wybory zostały skradzione.
(k)