Co najmniej 61 osób zostało aresztowanych, a 1,5 tys. wylegitymowanych w sobotę w trakcie demonstracji, jakie odbyły się w sobotę w różnych miejscach Paryża z okazji pierwszej rocznicy wyjścia na ulicę "żółtych kamizelek".
Na Placu Włoskim w Paryżu zdemolowane zostały centrum handlowe oraz placówka banku HSBC.
Do starć z policją doszło również w rejonie Placu Pigalle oraz Placu de Clichy na północy stolicy, gdzie palono opony. Interweniujący użyli tam gazu łzawiącego. Innych demonstrantów aresztowano w pobliżu Pól Elizejskich i Łuku Triumfalnego.
Policja zabezpiecza restauracje, by manifestanci nie wynosili z nich krzeseł i stołów w celu wznoszenia barykad. W Paryżu zorganizowano trzy manifestacje w różnych częściach miasta mimo formalnego zakazu prefekta policji. Manifestacja zabezpieczane są przez strażaków i tysiące policjantów zmobilizowanych przez ministerstwo spraw wewnętrznych. Przybywa coraz więcej samochodów, karetek i wozów z armatkami wodnymi.
W Paryżu zamknięto kilkadziesiąt stacji metra, wstrzymano ruch na kilku liniach autobusowych i lokalnych pociągach RER.
Demonstranci skandują: „Jesteśmy tutaj, nawet jeśli Macron nie chce”, „Nigdy się nie poddamy”, „Chcemy żyć, a nie wegetować” oraz „Wszystkiego najlepszego”.
W pobliżu Porte de Champerret protestujący próbowali w sobotę rano zablokować obwodnicę Paryża, ale policja udaremniła to.
Nieformalni liderzy oddolnego ruchu społecznego „żółtych kamizelek” zapowiadają 270 manifestacji w całym kraju. W mediach społecznościowych nawołują do mobilizacji podczas „53 aktu protestu”, jak nazywają sobotnie i niedzielne protesty rocznicowe.
Manifestacje zaplanowano w innych dużych miastach, w tym w Bordeaux, Lille, Lyonie, Marsylii, Nantes i Tuluzie. Francuskie służby nie podają na razie, ilu manifestantów demonstruje w całym kraju.
(pap)
Fot. EPA/YOAN VALAT