Podpalenie polskiej flagi przed ambasadą RP w Kijowie to „głupia prowokacja”, dokonana na zamówienie służb specjalnych Rosji – oświadczył w środę (4 kwietnia) wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Wasyl Bodnar.
- Była to otwarcie głupia i - jak mi się wydaje - absolutnie niepotrzebna prowokacja, której - jestem przekonany - dokonały rosyjskie specsłużby. Wśród naszych, nawet najbardziej radykalnie nastawionych elementów, nie ma nastrojów antypolskich - powiedział w rozmowie z dziennikarzami. Przypomniał, że MSZ Ukrainy potępiło incydent przed ambasadą Polski i ocenił, że ludzie, którzy spalili flagę, zostali do tego wynajęci.
- Były to osoby wynajęte, które przeprowadziły swoją akcję w ciągu pięciu minut i uciekły. Nikt nie wziął na siebie za nią odpowiedzialności, nikt nie potwierdził, że była to akcja polityczna - zaznaczył.
Do spalenia polskiej flagi przed ambasadą w Kijowie doszło w wielkanocny poniedziałek, kiedy ze względu na święta placówka była nieczynna. Przed budynkiem pojawiło się kilkanaście osób, które od razu po incydencie rozeszły się. W związku ze zdarzeniem do MSZ w Warszawie wezwany został zastępca ambasadora Ukrainy. Wręczono mu notę protestacyjną, w której resort wyraził swoje oburzenie w związku z incydentem. MSZ oświadczyło, że w nocie wyrażono oburzenie "z powodu ostentacyjnego zachowania demonstrujących oraz braku odpowiedniej reakcji ze strony ukraińskich funkcjonariuszy ochrony".
Incydent przed ambasadą potępił szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin, uznając go za prowokację.
- Zdecydowanie potępiam prowokacyjną akcję przed ambasadą Polski w Kijowie. To nic innego niż kolejna prowokacja, podstępny atak na naszą przyjaźń. Ludzie o szczerym sercu nigdy nie będą znieważać symboli innych narodów - napisał Klimkin na Twitterze.
(pap)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)