Na środę (29 marca) brytyjska premier Theresa May zaplanowała formalne rozpoczęcie dwuletniego okresu negocjacji ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W przeddzień uruchomienia procedury szczegóły przyszłego porozumienia wciąż nie były nieznane.
Po dziewięciu miesiącach i sześciu dniach od ubiegłorocznego referendum ws. opuszczenia UE, szefowa rządu wyśle w środę do Brukseli oficjalny list notyfikujący o planowanym wyjściu ze Wspólnoty. 13 marca Izba Gmin i Izba Lordów przyjęły ustawę autoryzującą rząd w Londynie do rozpoczęcia negocjacji w sprawie Brexitu.
W ciągu 48 godzin w imieniu Unii Europejskiej odpowie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. W ubiegłym tygodniu zwołał on na 29 kwietnia szczyt 27 państw członkowskich (bez Wielkiej Brytanii), który jednogłośnie powinien przyjąć ogólne wytyczne dotyczące negocjacji. Następnie Komisja Europejska przygotuje mandat do dalszych negocjacji, który będzie musiał zostać przyjęty przez Radę Unii Europejskiej. Jak ocenił w rozmowie z PAP dyrektor Centre for European Reform Charles Grant, realnego początku negocjacji należy spodziewać się najwcześniej w czerwcu.
– We Francji będzie już wtedy rządził nowy gabinet. Niemieckie wybory są jednak dopiero we wrześniu - więc najtrudniejsze tematy będą musiały poczekać, aż tam powstanie nowy rząd – zastrzegł.
Grant dodał, że w pierwszej kolejności należy się spodziewać poruszenia trudnego tematu brytyjskich wpłat do budżetu Unii Europejskiej (według szacunków UE rząd w Londynie będzie musiał wpłacić nawet do 50 miliardów euro w ramach tzw. finalnego rozliczenia) i kwestii zagwarantowania praw trzech milionów obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii, w tym miliona Polaków. Dopiero na drugim etapie negocjatorzy zaczną rozmawiać o przyszłych relacjach Wielkiej Brytanii z Unią Europejską, w tym ewentualnym przyszłym porozumieniu o wolnym handlu.
Mimo że od ubiegłorocznego referendum, w którym Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu ze Wspólnoty, minęło już ponad dziewięć miesięcy, brytyjski rząd rozpocznie negocjacje z wieloma znakami zapytania. Niejasne są plany Downing Street i kluczowych ministrów dotyczące przyszłych warunków handlu pomiędzy Wielką Brytanią a UE, w tym zachowania tzw. praw paszportowych dla sektora finansowego położonego w londyńskim City. Przedstawiciele kluczowych dla brytyjskiej gospodarki przemysłów – m.in. motoryzacyjnego i rolnictwa – zaapelowali do brytyjskiego rządu, aby nowe zasady były "jak najbliższe" obecnym. Premier May wykluczyła jednak możliwość zachowania członkostwa we wspólnym rynku i unii celnej.
Wśród potencjalnie kłopotliwych tematów są także przyszłe zasady dotyczące przepływu osób. Brytyjskie media informowały, że posłowie rządzącej Partii Konserwatywnej liczą na ustalenie w toku negocjacji konkretnej daty, po której nowi imigranci z pozostałych państw członkowskich mieliby ograniczone prawa dotyczące m.in. dostępu do świadczeń społecznych.
Zgodnie z traktatem lizbońskim Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską najpóźniej dwa lata po rozpoczęciu procedury, czyli 29 marca 2019 roku. Tymczasem we wtorek szkocki parlament zagłosował za wystosowaniem formalnej prośby do brytyjskiego rządu o przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości Szkocji.
(pap)
Film: PAP
Fot. EPA/HANNAH MCKAY