Co najmniej 52 Palestyńczyków zginęło, a ponad 2,4 tys. zostało rannych w poniedziałek 14 maja w starciach z izraelskimi siłami w Strefie Gazy na granicy z Izraelem, gdzie trwają protesty przeciwko przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Dane te przekazał palestyński resort zdrowia. Według niego 1204 osoby zostały postrzelone, a ok. 1200 doznało innych obrażeń, w tym w wyniku kontaktu z gazem łzawiącym; 116 rannych jest w stanie ciężkim lub krytycznym.
- Wśród zabitych jest osiem osób poniżej 16. roku życia - poinformował ambasador Palestyny przy ONZ.
Agencje piszą, że jest to najkrwawszy dzień w Strefie Gazy od czasu wojny w tej palestyńskiej enklawie między kontrolującym ją Hamasem a Izraelem w 2014 roku.
Palestyński rząd oskarżył w poniedziałek Izrael o dokonanie masakry w Strefie Gazy. Rzecznik rządu Jusuf al-Mahmud zażądał w oficjalnym oświadczeniu "natychmiastowej interwencji międzynarodowej w celu powstrzymania straszliwej masakry dokonanej w Gazie przez izraelskie siły okupacyjne przeciwko naszemu bohaterskiemu narodowi".
Według izraelskiego wojska co najmniej 35 tys. Palestyńczyków bierze udział w protestach w 12 miejscach w Strefie Gazy na granicy z Izraelem, tuż przy ogrodzeniu granicznym. Wojsko twierdzi, że starcia są "wyjątkowo ostre" i że dochodzi do "prób ataków terrorystycznych". Świadek, na którego powołuje się agencja EFE, powiedział, że kilku Palestyńczykom udało się przedrzeć przez ogrodzenie na granicy.
- Dzisiaj jest wielki dzień, kiedy przekroczymy ogrodzenie i powiemy Izraelowi i światu, że nie zaakceptujemy, że na zawsze będziemy okupowani- powiedział Reuterowi Ali, nauczyciel z Gazy, który odmówił podania swojego nazwiska. - Wielu może dziś zginąć śmiercią męczeńską, ale świat usłyszy nasze przesłanie. Okupacja musi się skończyć.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu około trzech tysięcy Palestyńczyków zgromadziło się na placu Jasera Arafata w Ramallah, żeby przejść w kierunku punktu kontrolnego Kalandija, oddzielającego Ramallah od Jerozolimy.
- Uczestnicy zamieszek rzucają koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi w kierunku ogrodzenia bezpieczeństwa i w kierunku żołnierzy, a także palą opony, rzucają kamieniami i płonącymi przedmiotami, by podpalić terytorium Izraela i ranić żołnierzy" - czytamy w oświadczeniu armii Izraela. Wojsko zapewniło, że odpowiada na to środkami mającymi na celu rozpędzenie demonstrantów i "działa zgodnie ze standardowymi procedurami operacyjnymi".
Siły zbrojne Izraela poinformowały też, że użyły lotnictwa oraz czołgów przeciwko obiektom Hamasu w Strefie Gazy, gdy grupy jego bojowników otworzyły ogień i usiłowały rozmieścić wzdłuż granicy z Izraelem ładunki wybuchowe.
Poniedziałkowy rozlew krwi w Strefie Gazy najprawdopodobniej ożywi międzynarodową krytykę zasad, które pozwalają izraelskim żołnierzom używać śmiercionośnej broni przeciwko nieuzbrojonym w broń palną protestującym - odnotowuje AP. Na krótkim nagraniu filmowym zamieszczonym na portalu BBC News widać, jak grupy Palestyńczyków rzucają kamieniami w stronę izraelskich żołnierzy.
W związku z otwarciem amerykańskiej ambasady Jerozolimę patrolowały w poniedziałek tysiące policjantów, funkcjonariuszy służb granicznych i żołnierzy jednostek specjalnych. Policja informowała, że funkcjonariusze "natychmiast odpowiedzą na każdy incydent, do którego dojdzie, lub na nielegalne protesty".
Swoją decyzję o uznaniu przez USA Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego prezydent Donald Trump ogłosił 6 grudnia 2017 roku. Wkrótce potem Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło uchwałę domagającą się anulowania tej decyzji, a skupiająca 57 państw Organizacja Współpracy Islamskiej oświadczyła, że uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela oznacza "jawną agresję". Zdecydowana większość państw świata nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela.
Zastępca rzecznika Białego Domu Raj Shah obarczył w poniedziałek "całkowitą odpowiedzialnością za tragiczne przypadki śmierci" w Strefie Gazy palestyńską organizację Hamas. - Hamas z wyrachowaniem, cynicznie sprowokował (izraelską - PAP) reakcję - podkreślił.
Występując na konferencji prasowej Shah powtórzył za sekretarzem stanu USA Mike'iem Pompeo, że "Izrael ma pełne prawo, aby się bronić".
(pap)
Fot. EPA/HAITHAM IMAD