Polska delegacja na miejscu katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku oddała w poniedziałek hołd 96 ofiarom. „Zmierzali do Katynia, by w imieniu całego narodu oddać należną cześć naszym rodakom zamordowanym przez zbrodniarzy z NKWD” – mówił ambasador RP w Moskwie Włodzimierz Marciniak.
Podczas uroczystości w Smoleńsku uczestnicy delegacji, w tym krewni ofiar katastrofy, w asyście honorowej żołnierzy Wojska Polskiego w milczeniu i zadumie złożyli kwiaty i zapalili znicze. Towarzyszyły im rodziny katyńskie. Wcześniej, po odśpiewaniu polskiego hymnu i odczytaniu listy ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., przemówienie wygłosił ambasador RP w Moskwie Włodzimierz Marciniak.
– Niedaleko tego miejsca, w którym się teraz znajdujemy, siedem lat temu, 10 kwietnia 2010 roku, Rzeczpospolita poniosła dotkliwą stratę – straciła swego prezydenta, profesora Lecha Kaczyńskiego, który wraz z małżonką i towarzyszącymi osobami, wśród których był ostatni prezydentem RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, zmierzał do Katynia, aby w imieniu całego Narodu oddać należną cześć naszym Rodakom, zamordowanym przez zbrodniarzy z NKWD – mówił Marciniak. Jak zaznaczył, prezydent Lech Kaczyński miał zamiar wygłosić przemówienie o tym, że tragedia Katynia to część naszej historii, pamięci i tożsamości. Niewygłoszone przemówienie prezydenta kończyło się słowami: „Zbrodnia Katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów. O sile kłamstwa. Będzie jednak także świadectwem tego, że ludzie i narody potrafią – nawet w czasach najtrudniejszych – wybrać wolność i obronić prawdę”.
– Dlatego tak ważne jest to, że od wielu lat ulicami Smoleńska idą razem w Marszu Pamięci młodzi Polacy i Rosjanie, połączeni wspólną pamięcią i wspólnym świadectwem. Łączy ich katyński szlak, gdyż ofiarami terroru komunistycznego byli ludzie wszystkich narodów, zamieszkujących niegdyś Związek Sowiecki – powiedział ambasador. Zaznaczył także, że i w 1940 r. w Katyniu, i w 2010 r. w Smoleńsku zginęli ludzie różnych wyznań, zawodów i odmiennych poglądów politycznych.
– Wszystkich ich łączyła jednak miłość do ojczyzny i ofiarna służba Najjaśniejszej. Zapewne i my tutaj zgromadzeni także jesteśmy ludźmi różnych wyznań, powołań i politycznych sympatii, ale przybyliśmy, aby dać świadectwo prawdzie i zrozumieć tragiczną historię, gdyż – ufając opatrzności – jesteśmy głęboko przekonani o tym, że nasza wytrwała służba Rzeczypospolitej pozwoli obie te tragiczne rany zagoić – dodał Marciniak.
Po przemówieniu odbyły się modlitwy ekumeniczne. Uroczystości zakończyło odegranie przez żołnierzy WP sygnału "Cisza".
Marianna Handzlik, matka Mariusza Handzlika, ministra w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej powiedziała, że tragedię tę przeżywa już 7 lat.
– Nie ma dnia, w którym nie rozmawiałabym z moim synem... do portretu. Wszystko mu opowiadam. Był najdroższym, najukochańszym synem, dobrym człowiekiem. Służył Polsce, jak tylko mógł – mówiła, płacząc. – Co mogę więcej powiedzieć? Żal jest i przyjechałam tutaj właśnie, żeby mu oddać hołd i wszystkim, którzy tutaj zginęli.
– Tu można się pomodlić i wspominać brata, jak również bliższych i dalszych znajomych, przyjaciół. Być z dala od polityki, tej złej polityki – powiedział Józef Melak, brat Stefana Melaka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Melak wyraził także żal, że wciąż w Smoleńsku nie ma godnego miejsca upamiętnienia ofiar katastrofy.
– Tutaj raczej zaciera się ślady tej katastrofy, żeby nie oddać hołdu tym, którzy zginęli tu siedem lat temu – mówił Melak.
(pap)
Na zdjęciu: Ambasador RP w Federacji Rosyjskiej Włodzimierz Marciniak podczas uroczystości w miejscu katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku
Fot. PAP/Wojciech Pacewicz