33-letni mężczyzna z miejscowości Zdiechov na Morawach został we wtorek uśmiercony przez lwa, którego nielegalnie hodował – potwierdziła czeska policja.
Tragedia wydarzyła się na ogrodzonym wybiegu, gdzie trzymana była para lwów – dziewięcioletni samiec i trzyletnia samica. Ciało hodowcy odnalazł około godziny siódmej rano jego ojciec. Zwierzęta zastrzelili policjanci z jednostki interwencyjnej z Brna. Według nieoficjalnych informacji, ofiarę zaatakował samiec.
– Możemy potwierdzić, że na miejscu są martwy hodowca i dwa lwy. Po porozumieniu się policji z pracownikami zoo w Zlinie drapieżniki zastrzeliliśmy, co uznano za najbezpieczniejszy sposób wejścia do wnętrza (wybiegu). Żaden z lwów nie wydostał się w trakcie incydentu poza wybieg, nie zaistniało zatem zagrożenie obywateli – powiedziała rzeczniczka policji kraju zlińskiego Lenka Javorkova.
Na hodowlę lwów w Zdiechovie służby weterynaryjne nie wyraziły zgody.
– Powodem był brak zezwolenia budowlanego na kwaterę z wybiegiem – wyjaśnił zastępca rzecznika Państwowego Zarządu Weterynaryjnego Petr Majer.
Choć hodowcę kilkakrotnie ukarano grzywnami, nie było prawnej możliwości odebrania mu lwów. W myśl czeskich przepisów interwencja służb weterynaryjnych jest dopuszczalna tylko w razie dręczenia zwierząt, czego w tym przypadku nie dało się stwierdzić.
– To oczywiście smutne wydarzenie, nieszczęście, niemniej hodowca wyszedł mu naprzeciw. Fachowcy zwracali mu uwagę, że hodowla jest ryzykowna – powiedział agencji CTK naczelnik gminy Zdiechov Tomasz Kocourek. Według niego zutylizowanie martwych lwów będzie kosztować gminę kilka tysięcy koron.
Hodowca przywiózł do Zdiechova sześcioletniego wtedy lwa latem 2016 roku i na posesji swej rodziny zbudował bez zezwolenia kwaterę z ogrodzonym wybiegiem. Już wcześniej, gdy trzymał tego lwa na Słowacji, został przez niego zaatakowany i musiał się leczyć w szpitalu.
(pap)
Fot. archiwum