Poniedziałek, 25 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Jak zabijają Rosjanie [FILM]

Data publikacji: 02 czerwca 2018 r. 21:46
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:48
Jak zabijają Rosjanie
 

Świat wie niewiele na temat tego, co się dzieje w rosyjskich laboratoriach - powiedział Grzegorz Kuczyński, autor książki "Jak zabijają Rosjanie”. Jak dodał, doniesienia przedstawicielki Ukrainy Iryny Friz na temat prac w Rosji nad niebezpiecznymi środkami biologicznymi są prawdopodobne.

Jak podała IAR, zdaniem Ukrainy Moskwa prowadzi prace nad wirusami ebola i wirusami choroby marburskiej pod pozorem badań nad nowymi szczepionkami. Agencja poinformowała, że Iryna Friz, przewodnicząca delegacji ukraińskiej do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, przekazała raport w tej sprawie przedstawicielom Sojuszu.

- Problemem, jeśli chodzi o rosyjski program broni biologicznej jest to, że tak naprawdę świat wie niewiele na temat tego, co się dzieje w rosyjskich laboratoriach - powiedział Grzegorz Kuczyński, autor książki "Jak zabijają Rosjanie". - To, co powiedziała przedstawicielka Ukrainy na temat prac, które mają być prowadzone na terenie Rosji nad niebezpiecznymi, groźnymi dla zdrowia i życia ludzkiego środkami biologicznymi, patogenami, które mogą być wykorzystane jako broń biologiczna, to niestety jest bardzo prawdopodobne.

Dodał, że można wysnuć taki wniosek, "chociażby z tego względu, że Rosja od bardzo dawna nie wpuszcza międzynarodowych ekspertów do swoich obiektów, w których jest podejrzenie, że takie prace prowadzono w czasach sowieckich". Ekspert tłumaczył, że obecny program broni biologicznej w Rosji jest w dużej mierze kontynuacją programu sowieckiego.

- Prace nad bronią biologiczną prowadzono już od lat dwudziestych, tak naprawdę w pewnym momencie to było oczko w głowie szefów sowieckiej bezpieki - wskazał Kuczyński. I powiedział: „Testowano tę broń biologiczną na więźniach NKWD w takim niewielkim, mało znaczącym, nierzucającym się w oczy budynku niedaleko Łubianki”. Ekspert wskazał, że w latach dwudziestych Sowieci pracowali nad takimi patogenami jak np. tularemia czy tyfus.

- W latach 70-tych Związek Sowiecki przystąpił do konwencji o broni biologicznej (Konwencja o zakazie prowadzenia badań, produkcji i gromadzenia zapasów broni bakteriologicznej (biologicznej) i toksycznej oraz o ich zniszczeniu, sporządzona w Moskwie, Londynie i Waszyngtonie dnia 10 kwietnia 1972 r. – PAP) i zgodnie z tą konwencją powinien zlikwidować wszelkie posiadane zapasy broni biologicznej, i zaprzestać prowadzenia prac nad taką bronią - przypomniał Kuczyński. Jednocześnie zwrócił uwagę, że w 1973 roku Sowieci powołali do życia cywilną instytucję - Główną Agencję Przemysłu Mikrobiologicznego, która jest znana bardziej pod nazwą Biopreparat.

- Oficjalnie ona zajmowała się pracami nad szczepionkami, w rzeczywistości kontynuowała prace wcześniej prowadzone przez sowieckich naukowców nad bronią biologiczną - wyjaśnił.

 

Kuczyński zaznaczył, że "dzięki temu, że na przełomie lat 80. i 90. na Zachód zbiegło dwóch bardzo ważnych, wysokich rangą pracowników tego Biopreparatu (Władimir Pasiecznik w 1989 r. zbiegł do Wielkiej Brytanii, a w 1992 r. do Stanów Zjednoczonych Ken Alibek), wiemy dużo więcej na temat tego, co robił Biopreparat, poczynając od początku lat 70.". I dodał, że był to okres, "kiedy oficjalnie Związek Sowiecki prac nad bronią biologiczną nie prowadził, a w rzeczywistości te prace były kontynuowane tylko pod innym cywilnym przykryciem". Według Kuczyńskiego "z relacji Pasiecznika i Alibeka wynika, że ten program, tak naprawdę, był wielokrotnie większy, niż zakładały zachodnie wywiady: CIA, MI6". Jak mówił: "Szacuje się, że mogło być w ten program zaangażowanych nawet 60 tys. osób, z czego ok. 10 tys. naukowców, w tym od 1 tys. do 2 tys. ekspertów zajmujących się wyłącznie śmiercionośnymi truciznami. Prace były prowadzone na terenie całego Związku Sowieckiego, w co najmniej 40 różnych ośrodkach i tak naprawdę nie wiemy dokładnie, ile z nich działa do dnia dzisiejszego".

Kuczyński przypomniał, że Moskwa wciąż twierdzi oficjalnie, że prac nad bronią biologiczną nie prowadzi, a Rosja jest sygnatariuszem tej konwencji jako prawny spadkobierca Związku Sowieckiego. Zwrócił jednak uwagę, że "w ubiegłym roku amerykański Departament Stanu wydał raport, w którym ostrzega, że tak naprawdę od 1992 r. te raporty, które zgodnie z konwencją Rosja musi corocznie przedstawiać, są bardzo wybrakowane. Jest tam mnóstwo białych plam, nie ma tam wielu informacji, w każdym razie na podstawie tych raportów nie można stwierdzić kategorycznie, że takich prac Rosja nad bronią biologiczną nie prowadzi". Zdaniem eksperta jedynym okresem, kiedy Rosjanie byli w tej sprawie transparentni, był początek rządów Borysa Jelcyna.

- Jelcyn, tak jak w wielu innych sprawach, przyznał się do tego, że Sowieci prowadzili prace nad bronią biologiczną, mimo że byli sygnatariuszem konwencji o broni biologicznej i wtedy, przez niecałe dwa lata Rosja była pod tym względem transparentna - mówił Kuczyński. Zaznaczył też, że mniej więcej od połowy lat 90. coraz częściej zdarza się, że eksperci międzynarodowi nie są wpuszczani do rosyjskich laboratoriów. I podkreślił, że "biorąc pod uwagę to, co się dzieje z bronią chemiczną, chociażby to, co się wydarzyło w sprawie (byłego oficera rosyjskiego wywiadu - PAP) Siergieja Skripala, należy z dużą dozą prawdopodobieństwa podchodzić do tezy, że Rosja takie prace nad bronią biologiczną wciąż prowadzi". Kuczyński zaznaczył, że w czasach sowieckich broń biologiczna była opracowywana pod dwojakim kątem.

- Raz - użycia jej w celach, powiedzmy, szpiegowskich, czyli w celu dokonania jakiegoś skrytobójstwa (…), no i drugi cel to jest wykorzystanie broni biologicznej na masową skalę, w wypadku regularnej wojny". Jak dodał: "W Związku Sowieckim były całe gigantyczne magazyny, gdzie składowano tony wąglika, ospy i innych patogenów, patogenów krzyżowanych, nad którymi specjalnie pracowano w tych laboratoriach, aby one były odporne na wszelkie znane antybiotyki".

W ocenie Kuczyńskiego dzisiaj można zakładać, że broń biologiczna, nad którą mogą pracować Rosjanie, jest np. przeznaczona do takich celów, jak choćby zamach na Skripala w Wielkiej Brytanii.

- Zresztą ja przypomnę, że Pasiecznik, który jako pierwszy ujawnił skalę działania Biopreparatu w czasach sowieckich, w 2001 r. zmarł w podejrzanych okolicznościach w Wielkiej Brytanii i teraz po zamachu na Skripala jego syn zwrócił się do władz brytyjskich, żeby tą sprawą jeszcze raz się zająć, sprawdzić, czy to nie był zamach przeprowadzony przez rosyjskie służby - powiedział Kuczyński. I dodał, że "Pasiecznik po ucieczce do Wielkiej Brytanii był pracownikiem rządowego brytyjskiego laboratorium w Porton Down na przedmieściach Salisbury" - miasta, gdzie próbowano otruć Skripala substancją chemiczną.

(pap)

Film: PAP

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

pipi
2018-06-03 09:18:49
Cyt. "- Problemem, jeśli chodzi o rosyjski program broni biologicznej jest to, że tak naprawdę świat wie niewiele na temat tego, co się dzieje w rosyjskich laboratoriach - powiedział Grzegorz Kuczyński, autor książki "Jak zabijają Rosjanie". - To, co powiedziała przedstawicielka Ukrainy na temat prac, które mają być prowadzone na terenie Rosji nad niebezpiecznymi, groźnymi dla zdrowia i życia ludzkiego środkami biologicznymi, patogenami, które mogą być wykorzystane jako broń biologiczna, to niestety jest bardzo prawdopodobne.".....Problemem jest autoreklama p. Kuczyńskiego, który swe wywody opiera na opinii Ukrainki p. Iryny Friz.....Niech autor wyjaśni o jakim kraju "tak naprawdę świat wie wiele na temat tego, co się dzieje w tajnych laboratoriach", zacznijmy od Port Down i dalej...Te prace są TAJNE i jeśli p. Kuczyński i Irina Fritz wiedzą to te badania już nie są Tajne!.....To nie "dzięki temu, że na przełomie lat 80. i 90. na Zachód..." lecz dzięki temu iż wywiady "demokratyczne" za wszelką cenę chciały wiedzieć to co już jest nie tajne i wie p. Kuczyński ..Na koniec; "Pasiecznik po ucieczce do Wielkiej Brytanii był pracownikiem rządowego brytyjskiego laboratorium w Porton Down na przedmieściach Salisbury", czyli uciekł z laboratorium gdzie produkował "noviczoka" i znalazł "fuchę" w Port Down gdzie wytwarzał pigułki na kaszel?
Jas
2018-06-03 08:19:03
Na testy jako ochotników wysłać wszelakich miłośników sojuszy z Moskwą ,a takich w kraju niestety nie brakuje od skrajnego lewa do skrajnego prawa.
? ? ?
2018-06-03 00:31:56
No prosze: i nawet Jarun, trohan czy PiSzczaca bieda - nie maja Odwagi sie wy-PO-wiedziec...???

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA