12 osób zginęło, a 32 zostały ranne, z których 19 jest w ciężkim stanie, w wyniku wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji Zagrzebia. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje.
Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.
Chorwacka telewizja publiczna HRT podała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku było zaśnięcie kierowcy.
Rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina poinformował, że wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele. Premier Mateusz Morawiecki dodał, że byli to pielgrzymi, zmierzający do sanktuarium Medjugorje w Bośni i Hercegowinie.
Na początku chorwackie władze informowały o 11 ofiarach śmiertelnych, później przekazano wiadomość o kolejnej ofierze, która zmarła w szpitalu. Resuscytacja jednego z rannych rozpoczęła się jeszcze w karetce, jednak mężczyzna zmarł.
Na miejsce zdarzenia przybyli przedstawiciele chorwackiego rządu: wicepremier i minister spraw wewnętrznych Davor Bożinović oraz wicepremier i minister ds. weteranów Tomo Medved.
"Informację o wypadku dostaliśmy od polskiego obywatela, który był w autobusie. Na miejsce pojechały wszystkie służby ratunkowe, 16 zespołów ratowniczych, strażacy, policja" - powiedział na konferencji prasowej Bożinović, cytowany przez portal dziennika "Veczernji List". Dodał, że pozostaje w kontakcie z władzami Chorwacji i Polski, w tym premierem Morawieckim.
Bożinović podkreślił też, że przyczyny wypadku są badane, a "wśród osób zidentyfikowanych jako ofiary śmiertelne i ranni nie było dzieci".
Szefowa chorwackiej obrony cywilnej Maja Grba-Bujević dodała, że autobus wciąż jest podnoszony i "zawsze może się okazać, że pod spodem uwięziony jest jeszcze ktoś z pasażerów, ale mamy nadzieję, że tak nie jest".
Minister zdrowia Chorwacji Vili Berosz poinformował, że niektórzy z rannych są operowani i zapowiedział, że w sobotę zamierza odwiedzić wszystkie szpitale, w których leczeni są ranni w wypadku, a do jednej z klinik chce się udać wraz z polskim ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, który - według Berosza - ma około godz. 15 wylądować w Zagrzebiu - przekazano na stronie dziennika "Veczernji List". Niedzielski wraz z wiceministrem spraw zagranicznych Marcinem Przydaczem oraz polskimi medykami i psychologami pilnie udaje się na miejsce wypadku - napisał wcześniej Morawiecki na Twitterze.
Do szpitala klinicznego Rebro przewieziono sześć ciężko rannych osób, z których jedna zmarła, a jedna przechodzi poważną operację. W stołecznym szpitalu traumatologicznym Sióstr Miłosierdzia leczonych jest kolejnych ośmiu rannych, czterech z nich ma poważne obrażenia, dwoje jest operowanych. W szpitalu klinicznym Dubrava przebywa sześć ciężko rannych ofiar wypadku, dwie z nich są operowane - wyliczył szef resortu zdrowia, cytowany przez portal publicznej stacji HRT.
Premier Chorwacji Andrej Plenković poinformował na Twitterze, że rozmawiał z szefem polskiego rządu o "strasznym wypadku drogowym, do jakiego doszło w pobliżu miejscowości Brezniczki Hum". Plenković dodał, że w imieniu rządu chorwackiego złożył kondolencje bliskim ofiar i zapewnił, że do działań związanych z wypadkiem zaangażowano wszystkie chorwackie służby.
Również szef MSZ Chorwacji Gordan Grlić Radman przekazał na Twitterze, że "naród chorwacki solidaryzuje się z Polską i jej obywatelami" w obliczu "tragicznego wypadku" polskiego autokaru. Minister poinformował, że rozmawiał przez telefon z szefem polskiej dyplomacji Zbigniewem Rauem. Podczas rozmowy przekazał wyrazy współczucia w związku z wypadkiem i wyraził nadzieję na szybkie wyzdrowienie poszkodowanych.
Medjugorje, dokąd zmierzali polscy pielgrzymi, to mała miejscowość od 1981 roku słynąca wśród wiernych jako miejsce domniemanych, powtarzających się objawień maryjnych, nieuznanych dotąd przez Watykan. Osada stała się dużym ośrodkiem pielgrzymkowym, rocznie przybywa tam około 2,5 miliona osób.(PAP)