Szef MSZ Niemiec Sigmar Gabriel poinformował w sobotę po spotkaniu szefów dyplomacji krajów tzw. grupy normandzkiej w Monachium, że wszyscy uczestnicy zobowiązali się do wpłynięcia na strony konfliktu w Donbasie, by od poniedziałku przestrzegany był rozejm.
"Uzgodniliśmy, że wszystkie strony użyją swoich wpływów, aby zrealizować porozumienie podjęte przez grupę kontaktową (do spraw uregulowania konfliktu na wschodnie Ukrainy - PAP) dwa dni temu, dotyczące wprowadzenia od 20 lutego zawieszenia broni, a nade wszystko zrobić to, co uzgodniono już dawno, ale czego nie wprowadzono dotąd w życie, a mianowicie wycofać ciężką broń" - oświadczył niemiecki minister spraw zagranicznych.
"Misja OBWE musi uzyskać możliwość kontrolowania gdzie co jest" - dodał Gabriel. "Uzgodniliśmy poza tym, że Czerwony Krzyż otrzyma możliwość zajęcia się sprawami humanitarnymi, przede wszystkim wymianą jeńców" - uzupełnił.
"Bez rozejmu i wycofania ciężkiej broni nie da się uruchomić reform politycznych" - tłumaczył polityk SPD. Zaapelował do "tych, którzy blokują drogi i tory kolejowe" we wschodniej Ukrainie, by "zrezygnowali z blokad". "To szkodzi obu stronom - tym, którzy chcą eksportować węgiel oraz tym, którym ten węgiel jest potrzebny" - wyjaśnił.
W ciągu kilku najbliższych tygodni ministrowie spotkają się ponownie, by zająć się procesem zmian politycznych - zapowiedział Gabriel.
Spotkanie odbyło się przy okazji Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa obradującej od piątku w stolicy Bawarii. Uczestniczyli w nim - oprócz Gabriela - ministrowie spraw zagranicznych Francji, Rosji i Ukrainy - Jean-Marc Ayrault, Siergiej Ławrow i Pawło Klimkin.
Gabriel zaznaczył, że uważa obecny format rozmów w gronie czterech krajów za najlepszy. Jego zdaniem władze w Waszyngtonie zgadzają się z tą opinią. Za zachowaniem czterostronnego formatu negocjacji opowiedziała się też przed południem kanclerz Angela Merkel. Szefowa niemieckiego rządu argumentowała, że "nie dysponujemy niczym innym".
Według ukraińskiej armii w ostatnim czasie doszło do poważnego zaostrzenia sytuacji w Donbasie. Kijów oskarża separatystów o ostrzeliwanie z ciężkiego uzbrojenia obszarów zamieszkanych przez ludność cywilną. Ci obwiniają siły rządowe o to samo.
Konflikt na wschodzie Ukrainy trwa od wiosny 2014 roku. Liczba ofiar śmiertelnych sięga już 10 tys.
Szef MSZ Polski Witold Waszczykowski powiedział PAP, że docenia wysiłki Berlina i Paryża na rzecz deeskalacji konfliktu. "Wojna rosyjsko-ukraińska nie ma charakteru wojny totalnej" - ocenił minister. "Wielka ofensywa, która groziła kilka lat temu, nawet na Kijów, w wyniku działań formatu normandzkiego, a potem rozmów mińskich została zatrzymana" - ocenił. "Konflikt nie został jednak rozstrzygnięty, a stan sprzed wojny nie został przywrócony" - powiedział Waszczykowski.
"Okazuje się, że po trzech latach ten format normandzki chyba wyczerpał swoje możliwości rozwiązania konfliktu. Wszystko wskazuje na to, że powinien być rozszerzony między innymi o Stany Zjednoczone i wydaje mi się, że również o Polskę jako kraj, który jest najbardziej dotknięty skalą tego konfliktu" - oświadczył Waszczykowski.
Z Monachium Jacek Lepiarz (PAP)
EPA/SERGEY VAGANOV