Emerytowany papież Benedykt XVI w wywiadzie rzece odrzucił jako nieprawdziwe wszelkie hipotezy o tym, jakoby jego rezygnacja z urzędu była „ucieczką” czy też wynikiem spisku i intryg w Kościele. Zapewnił, że nie żałuje swego kroku.
W piątek (9 września) w kilkudziesięciu krajach, także w Polsce, ukaże się obszerny zapis rozmów z emerytowanym papieżem, przeprowadzonych przez niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda, jego stałego literackiego współpracownika. Tym samym przerywa on niemal całkowite milczenie po ponad 3 i pół roku od swej abdykacji.
W tomie „Ostatnie rozmowy” mieszkający w dawnym budynku klasztornym w Watykanie 89-letni emerytowany papież, nazywany przez dziennikarza „ojcem Benedyktem”, zapewnił, że nie brakuje mu wiwatujących tłumów i spotkań z wielkimi osobistościami ze świata.
Wyznał: „Jestem wdzięczny Bogu za to, że nie ciąży na mnie odpowiedzialność, której nie mogłem już udźwignąć; że jestem wolny, że codziennie mogę kroczyć pokornie wraz z Nim własną drogą”.
Wyjaśnił, że ze względu na swój wiek nie mógł jako papież zająć się “zagadnieniami długoterminowymi”, na przykład reformą Kurii Rzymskiej, bo na to – podkreślił – można zdecydować się, mając „rezerwę czasową”.
Ujawnił, że już Janowi Pawłowi II mówił w latach 90. jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, że chce zrezygnować z tego urzędu, ale słyszał wówczas w odpowiedzi: „Nie, należy pracować dalej”.
Tłumacząc powody swego ustąpienia w lutym 2013 roku, oznajmił, że decyzja ta stawała się dla niego tak oczywista, że nie doświadczył wyjątkowych wewnętrznych zmagań czy „tortur”, ale brał też pod uwagę szok, jaki wywoła.
Wyjaśnił, że decyzję o rezygnacji z urzędu podjął latem 2012 roku.
„Stwierdziłem, że podróż do Meksyku i na Kubę kosztowała mnie sporo wysiłku. Także orzeczenie lekarza brzmiało: nie wolno mi już wybierać się za Atlantyk. Zgodnie z harmonogramem Światowe Dni Młodzieży wypadały w Rio de Janeiro dopiero w 2014 roku, ale ze względu na mistrzostwa świata w piłce nożnej przełożono je o rok wcześniej. Stało się dla mnie oczywiste, że muszę się wycofać w takim terminie, żeby następca miał czas na przygotowanie” – opowiedział.
Następnie dodał: „W przeciwnym wypadku próbowałbym przetrwać do 2014 roku, a tak doszło do mnie, że nie dam już rady”.
Według jego zapewnień nie było to „zejście z krzyża” i chęć życia w wygodzie.
Na zadane wprost pytanie: „Chciał Ojciec uniknąć konieczności takiego prezentowania się światu, jak było to w wypadku poprzednika?”, Benedykt XVI odparł, że Jan Paweł II „miał swoją własną misję”. (pap)
Fot. Fabio Pozzebom (Wikipedia)