Od sukcesów w juniorach do osiągnięć wśród dorosłych droga jest bardzo daleka. Najlepiej widać to po tenisistach, którzy wygrywając lub dochodząc do finałów wielkoszlemowych turniejów wyobrażają sobie pewnie, że tak już będzie przez całą ich karierę.
Później okazuje się, że juniorskie zwycięstwa nie przekładają się na sukcesy wśród seniorów i pozostają jednymi z nielicznych zwycięskich pamiątek z poważnych turniejów. Podczas tegorocznego Pekao Szczecin Open mamy kilku zawodników, którzy rozpoczynali swoje kariery od mocnego uderzenia.
Jednym z nich jest z całą pewnością Richard Gasquet, który w wieku 16 lat był najlepszym juniorem na świecie, wygrał dwa wielkoszlemowe turnieje: Rolanda Garrosa i US Open, w trzecim dochodził do finału w Australian Open.
Dwa triumfy Gasqueta
W rywalizacji z dorosłymi tenisistami nigdy nie dotarł nawet do finału wielkoszlemowej imprezy, choć dwukrotny półfinał w Wimbledonie i jeden raz w US Open to przecież też osiągnięcia znakomite.
Dziś Gasquet ma już 31 lat, szczeciński challenger ma mu pomóc w powrocie do formy po kontuzji, jednak trudno oczekiwać, że jeszcze pokusi się o grę na poziomie, jaki prezentował przed 10 laty, kiedy plasował się w pierwszej dziesiątce rankingu ATP.
W środę jako pierwszy awans do ćwierćfinału tegorocznej edycji Pekao Szczecin Open osiągnął 24-letni Amerykanin Bjorn Fratangelo. W roku 2011 plasował się na drugim miejscu światowego rankingu juniorów, w finale juniorskiego Rolanda Garrosa pokonał Dominika Thiema.
Austriak w ubiegłym roku prawie powtórzył swoje osiągnięcie z turnieju juniorów, bowiem na kortach w Paryżu dotarł do półfinału turnieju seniorów i powtórzył to osiągnięcie również w tym roku. Awansował do pierwszej dziesiątki rankingu ATP, kariery finalistów juniorskiego Rolanda Garrosa sprzed sześciu lat mocno zatem się rozeszły.
Jedno zwycięstwo Fratangelo
Fratangelo w dorosłej rywalizacji Rolanda Garrosa zdołał tylko raz wygrać mecz w turnieju głównym. Było to rok temu, kiedy pokonał wyżej notowanego swojego rodaka Sama Querreya, nigdy wcześniej to mu się nie udało.
29-letni Marcin Gawron, który we wtorek z kretesem przegrał z najwyżej rozstawionym w turnieju Richardem Gasquetem, niegdyś uchodził za jedno z największych tenisowych objawień w naszym kraju. W roku 2006 był sklasyfikowany w pierwszej 30 światowego rankingu juniorów, ale nie przeszkodziło mu to dojść do finału wielkoszlemowego Wimbledonu juniorów.
18-letni Polak z Nowego Sącza przebijał się do turnieju głównego z eliminacji i zatrzymał się dopiero na swoim finałowym przeciwniku Thiemo de Bakkerowi z Holandii, z którym przegrał w dwóch setach.
Jeden mecz w kwalifikacjach
Później kariera młodego Polaka nie była już tak owocna w sukcesy, najwyżej notowany w dorosłym rankingu był w roku 2011, plasował się wówczas na 265. miejscu, co pozwoliło mu wziąć udział w eliminacjach jedynego rozegranego w dorosłej karierze turnieju wielkoszlemowego US Open.
Przygoda z wielkim tenisem w Nowym Jorku trwała jednak bardzo krótko, Gawron już w I rundzie przegrał z Marselem Kamdamowem z Uzbekistanu wygrywając zaledwie dwa gemy.
Kolejnym Polakiem zgłoszonym do turnieju głównego Pekao Szczecin Open, a mającego na swoim koncie finały wielkoszlemowych turniejów juniorów, jest Jerzy Janowicz. Po raz pierwszy dokonał tego równo 10 lat temu podczas US Open.
Nie był wówczas w juniorskim turnieju nawet rozstawiony, ale po drodze pokonał dwóch wyżej notowanym od siebie rywali, a zatrzymał się dopiero w finale, w którym przegrał z Ricardasem Berankisem z Litwy.
Janowicz pokonał Dimitrowa
Niespełna rok później Janowicz dotarł do finału Rolanda Garrosa. Był już wtedy jednym z faworytów, turniej rozpoczął jako 12. juniorska rakieta na świecie i potwierdził swoją mocną pozycję wśród rówieśników. W ćwierćfinale wyeliminował między innymi Grigora Dimitrowa z Bułgarii, który w tym roku osiągnął półfinał Australian Open.
Również Janowicz może pochwalić się półfinałem wielkoszlemowego turnieju w kategorii seniorów. Trzy lata temu dokonał tego podczas turnieju Wimbledonu.
Triumf w juniorskim turnieju wielkoszlemowym, ale w grze podwójnej, ma też na swoim koncie Grzegorz Panfil, który w tym roku przepadł w eliminacjach. 29-letni zawodnik w roku 2006 triumfował w grze podwójnej na kortach Australian Open grając w parze z Błażejem Koniuszem. To był pierwszy, historyczny triumf w pełni polskiej pary deblowej na turnieju wielkoszlemowym. Wcześniej dokonała tego Aleksandra Olsza, ale w parze z zagraniczną partnerką.
Jak widać, sukcesy w turniejach juniorskich nie zawsze przekładają się na te w dorosłej rywalizacji, tak jest w każdej dyscyplinie sportu, nie zawsze talent wystarczy, potrzeba też trochę szczęścia, a bywa tak, że poziom juniorskiego sukcesu to czasem maksymalny pułap, jaki uda się osiągnąć. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser