Zakończyły się rozgrywki I ligi tenisistów stołowych, w których występowały dwa zachodniopomorskie zespoły, a w ostatniej kolejce Griffin's-Spin Szczecin zremisował na wyjeździe z ZKS-em Zielona Góra II 5:5, zaś Darz Bór Karnieszewice w roli gospodarza w Sianowie pokonał Baltę KS AZS AWFiS Gdańsk II 7:3. Szczecinianie jako beniaminek, po roku opuszczają I ligę, a drużyna z Karnieszewic niemal do samego końca walczyła o awans do Lotto Superligi, a 2. miejsce oznaczające grę w barażach było w zasięgu zespołu. Griffin's-Spin zremisował tylko dwa mecze i z 2 punktami zajął ostatnie miejsce w tabeli. Darz Bór z 24 punktami zakończył rywalizację ostatecznie na 4. pozycji.
- Przed rokiem nie przebrnęliście baraży o awans do I ligi, ale z powodu rezygnacji jednej z drużyn, mogliście wykupić prawo gry na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, ale teraz wracacie do II ligi, więc czy warto było...? - zapytaliśmy Iwonę Rosik, która jest wiceprezesem szczecińskiego klubu.
- Nie żałujemy naszej decyzji sprzed sezonu i z pełną odpowiedzialnością mówię, że było warto! Griffin's-Spin zyskał rozpoznawalność i to mnie tylko w mieście oraz regionie, ale także w kraju. Uważam, że zrobiliśmy dobrą promocję tenisa stołowego w grodzie Gryfa, a potwierdzeniem tego jest choćby fakt, że do klubu zgłosiło się sporo dzieci. Nasi tenisiści stołowi zrobili spory sportowy postęp, co powinno zaprocentować na przyszłość. Dzwonią też do nas zawodnicy z Polski, oferując swe usługi, a niektórzy chcą nawet zamieszkać w Szczecinie. Myślę więc, że przed kolejnym sezonem wzmocnimy nasz zespół.
- A z obecnej drużyny wszyscy zostaną, czy należy się liczyć z faktem, że ktoś odejdzie?
- Obawiam się, że niektórzy będą chcieli opuścić nasz klub, a jako pierwszy odejdzie chyba utalentowany 23-letni Dawid Kosiński, który w I lidze odniósł zdecydowanie najwięcej zwycięstw, a występy w II lidze ograniczałyby możliwości rozwoju jego indywidualnej kariery. Nie chcemy więc robić mu przeszkód w odejściu i rozstajemy się w zgodzie. Będzie z nami trenował i nam pomagał, ale w ligowych bojach reprezentował już będzie inne barwy...
- W sezonie 2023/2024 mieliście zespoły w I, III i IV lidze. Czy oprócz spadku pierwszej drużyny będą też inne zmiany?
- W II lidze możemy w najbliższym sezonie mieć dwie drużyny, jeśli nasi III-ligowcy pomyślnie przebrną baraże. W tenisie stołowym regulamin dopuszcza grę w tej samej lidze dwóch zespołów z jednego klubu, a ostatnio przerabiali to nawet nasi sąsiedzi z Polic.
- Pod koniec ubiegłego wieku w ekstraklasie występowali tenisiści stołowi Stali Stocznia Szczecin, którzy próbowali swych sił nawet w europejskich pucharach. Najlepsi pingpongiści z grodu Gryfa zajmowali czołowe lokaty w mistrzostwach Polski. Czy uda się kiedyś powrócić do czasów świetności?
- Na pewno nie jest to proste, bo przez lata w Szczecinie nic się nie działo w naszej dyscyplinie. Zrobiliśmy mały kroczek, ale już się musimy troszkę cofnąć. Od czegoś trzeba jednak zacząć i cieszyć się nawet z drobnych rzeczy. Na naszych meczach hala TME przy Racibora nie pękała w szwach, ale czasem przychodziło ponad 40 kibiców, a jako ciekawostkę powiem, że w tym sezonie byłam na takim wyjazdowym pojedynku, gdy spotkanie oglądały jedynie dwie osoby...
• • •
- Prosimy o ocenę sezonu 2023/2024. Czego wam zabrakło, żeby zająć drugą lokatę? - tak zaczęliśmy rozmowę z prezesem Darz Boru Zbigniewem Kuszlewiczem.
- W szczególności zabrakło nam odrobiny szczęścia, gdyż kilka meczów przegraliśmy po pięciosetowych pojedynkach, mając w nich piłki meczowe. Kilka punktów straciliśmy też z powodu niedyspozycji lub absencji zawodników. Jak widać, człowiek nie jest maszyną.
- Czy jest pan zadowolony z gry i wyników swoich zawodników?
- Udowodniliśmy, że stać nas na wygrywanie spotkań z drużynami, które zakończyły sezon na 2 i 3. miejscu. Uważam, że nasz skład był w stanie osiągnąć cel tego sezonu, jakim były baraże o wejście do Lotto Superligi.
- Które ze spotkań w minionych rozgrywkach utkwiło najbardziej w pana pamięci?
- Najwięcej pozytywnych wrażeń dostarczył rewanżowy mecz z Dekorglassem Działdowo II, wygrany 7:3, podczas którego można było podziwiać wiele akcji na najwyższym poziomie. Dużo w życiu już przeżyłem, ale w tym meczu ręce same składały się do oklasków.
- Jak ocenia pan poziom I ligi Grupy Północnej, w porównaniu przykładowo z poprzednim sezonem?
- Generalnie poziom gry w każdym sezonie nieustannie wzrasta. W tym roku dołączyły do nas drużyny, które w poprzednich latach występowały w rozgrywkach Lotto Superligi, czyli Energa Manekin Toruń i Energa Morliny Ostróda, a po wzmocnieniu swoich składów zawsze stanowią twardy orzech do zgryzienia. Każda z drużyn wymagała pełnego zaangażowania fizycznego i mentalnego. Łatwych przeciwników już nie ma.
- Wiadomo już, że z zespołu odejdzie dwóch zawodników, Karol Szarmach i Maksymilian Miastowski, który tylko przez rok u was występował. Czy macie już dla nich zastępstwo? Czy w następnym sezonie Darz Bór powalczy o awans do Lotto Superligi?
- Nie przestajemy walczyć o Superligę. Kilkuletnie doświadczenie i konsekwentne wzmacnianie składu, może w najbliższym sezonie wreszcie zaowocuje. Wymiana dwóch zawodników na młodych wojowników, może doprowadzi nas do oczekiwanego sukcesu. Koszt gry w rozgrywkach krajowych wymaga znacznych nakładów, ale jesteśmy w stanie to udźwignąć. Być może doczekamy się sponsora generalnego. Te drzwi nadal są otwarte.
- Dziękujemy za rozmowy. ©℗
(mij) Paweł REICHELT