Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Tenis. Polska awansowała do Grupy Światowej I Pucharu Davisa

Data publikacji: 03 lutego 2024 r. 20:15
Ostatnia aktualizacja: 03 lutego 2024 r. 20:15
Tenis. Polska awansowała do Grupy Światowej I Pucharu Davisa
Polacy nie dali szans Uzbekom. Fot. PZT  

Reprezentacja Polski w tenisie awansowała do Grupy Światowej I rozgrywek o Puchar Davisa, pokonując w Taszkiencie zespół Uzbekistanu. Zwycięski punkt zdobył debel Hubert Hurkacz (Redeco Wrocław) i Jan Zieliński (PZT Team/CKT Grodzisk Mazowiecki), pokonując 7:6 (7-1), 6:4 Siergieja Fomina i Chumojuna Sultanowa. Wynik na 4:0 ustalił Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa).

W piątek swoje mecze singlowe pewnie wygrali Hurkacz i Maks Kaśnikowski (PZT TEam/CKT Grodzisk Maz.), więc do drugiego dnia rywalizacji Polacy przystąpili w komfortowej sytuacji. Jednak kapitan polskiej drużyny Mariusz Fyrstenberg, przez wiele lat deblowy partner szczecinianina Marcina Matkowskiego, postawił wszystko na jedną kartę i nie dokonał zmian w składzie debla, choć ewentualne niepowodzenie oznaczałoby, że po występie w grze podwójnej i 20 minutowej przerwie musiałby ponownie wyjść na kort. Chociaż ostatecznie zwycięstwo odniosła polska para, to jednak rywale postawili jej bardzo wysoko poprzeczkę. Na dodatek już w trzecim gemie zdobyli „breaka" na 2:1. Jan i Hubert od razu odrobili stratę i potem żadna ze stron nie zyskała już przewagi, więc doszło do tie-breaka. Ten był prawdziwym popisem Polaków, którzy oddali przeciwnikom tylko jeden punkt. W drugim secie zaczęła się już rysować nieznaczna przewaga duetu Hurkacz-Zieliński, którzy szybko zdobyli „breaka" i tej przewagi nie roztrwonili już do końca, zapewniając reprezentacji awans do Grupy Światowej I.

Dwudniowa rywalizacja z Uzbekistanem od samego początku układała się po myśli zespołu prowadzonego przez Fyrstenberga i trenera Alka Charpantidisa. W meczu otwarcia ósmy tenisista w rankingu ATP - Hurkacz pewnie uporał się z 665. na świecie Siergiejem Fominem 6:2, 6:1.

- W pierwszym meczu na pewno rywal rozegrał bardzo dobry początek, ponad jego możliwości - ocenił Fyrstenberg. - Hubert też się tym zdziwił. Ale jednak Hubert grał na takim tempie, że to było tylko kwestią czasu, kiedy jego przeciwnik się złamie i to nastąpiło. Mimo, że tamten zawodnik grał naprawdę bardzo dobry tenis, to jednak Hubert jest zawodnikiem grającym na o wiele wyższym poziomie, więc wyszło jak wyszło. I bardzo się z tego cieszymy.

- Natomiast Maks stanął na wysokości zadania, bo spodziewaliśmy się dość ciężkiego meczu - dodał kapitan nasz kapitan. - Były takie przełomowe momenty, więc wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu, ale na pewno Maks był cały czas skoncentrowany i bardzo zdeterminowany aby wygrać każdy punkt. Ten mecz pokazał bardzo mocną stronę Maksa jeżeli chodzi o decydujące punkty. Niedawno wygrał pierwszego w karierze challengera, prezentuje bardzo dobry tenis, a do tego jest niesamowitym walczakiem. I to pomogło mu dziś wygrać, bo rywal jest w rankingu bardzo blisko niego i grał wspierany przez swoją publiczność.

Potem sklasyfikowany na 271. miejscu Kaśnikowski pokonał 330. w rankingu Chumojun Sultanowa 6:3, 6:1.

- Nie chcę podchodzić do meczów z jakimiś oczekiwaniami - powiedział po meczu Polak. - Została przygotowana jakaś tam taktyka na ten mecz, ale niełatwo było znaleźć materiał na jego temat w sieci, więc do końca nie wiedziałem jak on gra. Ale cieszę się, że pomimo tego trenerom udało się mnie przygotować dobrze do tego meczu e to działało dzisiaj. Dzięki temu wyszedłem na kort skoncentrowany i po prostu robiłem swoje. I ważne, że udało mi się to tak szybko zamknąć. Wynik tego do końca nie pokazuje, bo jednak ten mecz był wyrównany, pełen dosyć długich gemów na przewagi. Jednak w tych ważnych momentach byłem solidniejszy, byłem mocniejszy, byłem bardziej zdecydowany. Chyba po prostu wiedziałem bardziej co mam zrobić, żeby wygrać. Miałem dobrą taktykę przygotowaną przez nasz team. Byłem dobrze przygotowany do meczu i cieszę się ze zwycięstwa, że mogłem dać punkt drużynie.

Następnie na kort wyszli Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa) i Maksim Szin. Polak, który wrócił w styczniu do międzynarodowego Touru po 13-miesięcznej przerwie nie dał większych szans mniej doświadczonemu rywalowi i pokonał go 6:1, 6:1. (oprac. mij)


REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA