To będzie jeden z najbardziej atrakcyjnych tenisowych turniejów w 25-letniej historii Pekao Szczecin Open (początek 11 września, finał 17 września). Graczy z pierwszej setki nie ma co prawda zbyt wielu, bo zaledwie pięciu, ale na dalszych pozycjach plasuję się zawodnicy, którzy w niedalekiej przeszłości grywali w ćwierćfinałach, bądź nawet półfinałach wielkoszlemowych turniejów tenisowych.
Takich tenisistów zobaczymy w Szczecinie aż czterech. Jerzy Janowicz, Florian Mayer, Jurgen Melzer, czy Tommy Robredo, to byli jeszcze niedawno zawodnicy z pierwszej dwudziestki światowego rankingu. Melzer i Robredo plasowali się nawet w pierwszej dziesiątce.
Nie oszukujmy się, dziś nie mają już wielkich szans, by wrócić na utracone pozycje. Zobaczyć w akcji już 35-letniego Robredo, który w swojej karierze wygrał 12 turniejów ATP, a na poziomie ćwierćfinałów wielkoszlemowych turniejów znajdował się aż siedem razy, to na pewno będzie gratka i wielkie dla kibica tenisowego wyzwanie.
Numer 5 na świecie
Robredo jest zawodnikiem, który 11 lat temu plasował się na 5 miejscu światowego rankingu. Zanim to się stało to rywalizował na poziomie challengerów i niewiele brakowało, by pojawił się już w Szczecinie w roku 2000.
Wtedy szczeciński challenger wyjątkowo z uwagi na odbywające się we wrześniu Igrzyska Olimpijskie w Sydney, przeniesiono na czerwiec, co nieco skomplikowało sytuacje 18-latkowi, który akurat w tym czasie kończył rywalizacje w juniorskim turnieju Rolanda Garrosa, zakończonym dla niego finałem w grze pojedynczej i wygrana w turnieju deblowym.
W późniejszych latach na goszczenie w Szczecinie coraz odważniej poczynającego sobie w światowym tenisie nastolatka nie było już większych szans. Aż do tego roku. Robredo będzie z całą pewnością tenisistą najbardziej utytułowanym, ale nie jedynym godnym uwagi.
Po raz czwarty w Szczecinie, a drugi raz z rzędu zagra niesforny Jerzy Janowicz, który już wiele miesięcy próbuje odbudować swoją pozycje sprzed czterech lat. W roku 2013 po turnieju w Wimbledonie, w którym dotarł do półfinału, znalazł się na 14 pozycji rankingu, ale nie umiał zbyt długo utrzymać tak wysokiej pozycji.
Janowicz poza US Open
W ubiegłym tygodniu spotkała go przykra niespodzianka, nie zdołał się zakwalifikować do turnieju głównego wielkoszlemowego US Open, a że wcześniej nie zgłosił się nawet do eliminacji, to musiał zadowolić się turniejem niskiej rangi we włoskim Como, w którym tez nie poszło mu zbyt dobrze, bo odpadł już w drugiej rundzie.
W ubiegłym roku Janowicz odpadł w Pekao Szczecin Open już w drugiej rundzie, choć wydawał się w formie bardzo dobrej. Do Szczecina przyjechał po wygranym turnieju w Palermo i zwycięstwie w finale ze słynnym Nicolasem Almagro. Powrót na zwycięską ścieżkę wydawał się oczywisty, ale tak nie nastąpiło.
Janowicz będzie jednym z nielicznych graczy z tych najbardziej utytułowanych, który jest jeszcze w znakomitym dla tenisistów wieku. Ma niespełna 27 lat i na pewno może jeszcze powrócić do gry na poziomie, który reprezentował w swoich najlepszych czasach.
Raczej nie da się tego już powiedzieć ani o Robredo, ani też o 36-letnim Melzerze, czy o dwa lata młodszym Mayerze. Jurgen Melzer pięć lat temu plasował się na 8 pozycji w rankingu ATP, w swojej karierze wygrał 5 turniejów, w tym dwa wielkoszlemowe w grze deblowej. W turnieju Rolanda Garrosa dotarł w roku 2010 do półfinału, w Szczecinie na pewno wystąpi zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej.
Florian Mayer sześć lat temu był graczem numer 18 na świecie, dwa razy dochodził do ćwierćfinału Wimbledonu, nigdy jednak nie wygrał turnieju ATP, choć aż cztery razy grał w finale. To ewenement jak na gracza takiego pokroju, że nigdy nie udało mu się podnieść trofeum w turnieju rangi ATP.
Powrót Browna
W tegorocznym turnieju zobaczymy dwóch triumfatorów szczecińskiego challengera. Kibice wiele sobie obiecują po występie Dustina Browna, który nie tylko gra efektownie, ale tak samo prezentuje się tez poza kortem. Tytułu sprzed roku bronić natomiast będzie Alessandro Giannessi, który po ubiegłorocznym triumfie w Szczecinie awansował do pierwszej 150 rankingu, po kolejnych kilku miesiącach był już graczem z TOP 100 i choć ma już 27 lat to wciąż liczy na kolejny postęp w miejscu, które znakomicie mu się kojarzy z przeszłości.
Zawodnikiem rozstawionym z nr 1 będzie Horacio Zeballos, który od organizatorów otrzymał dziką kartę. Ten 32-letni Argentyńczyk wygrał w swojej karierze zaledwie jeden turniej, ale pokonał w nim samego Rafaela Nadala.
Było to cztery lata temu, wtedy plasował się na 39 miejscu w rankingu ATP, dziś jest trochę niżej, ale wciąż bardzo wysoko – na 58 pozycji, utrzymuje zatem równą, wysoka formę. Jego trenerem jest 42-letni Sebastian Prieto, też świetnie znany ze szczecińskich kortów, głównie z rywalizacji deblistów.
Zdobywca pucharu Davisa
Jego najgroźniejszym konkurentem może okazać się 27-letni rodak Federico Delbonis, który w ubiegłym roku wsławił się zwycięstwem nad Ivo Karlovicem w decydującym meczu finałowego pojedynku Argentyny z Chorwacją w pucharze Davisa.
Ciekawą postacią, na która warto zwrócić uwagę jest Casper Ruud, który w ostatnich miesiącach wykonał największy skok w rankingu ze wszystkich graczy na świecie. Ruud ma dopiero 18 lat, grał już w Szczecinie w ubiegłym roku jako zawodnik z dziką kartą, jeszcze niedawno plasował się w okolicach 1000 miejsca, a dziś jest blisko pierwszej setki – dokładnie na 110 miejscu.
Tegoroczny turniej tenisowy będzie miał wyjątkową otoczkę. Za poprzedni rok uznany został za jeden z trzech najlepszych challengerów na świecie, jego marka i renoma znana jest na całym świecie od wielu lat i z każdym rokiem wzmacniana.
Plejada gwiazd
Tegoroczny turniej będzie jubileuszowym 25 i rozegrany w 20 rocznice pierwszego turnieju z najwyższą z możliwych pul nagród w kategorii challengerów. Przez szczeciński turniej przewinęło się wiele tenisowych znakomitości: Nikołaj Dawidienko, David Ferrer, Gael Monfils, Nicolas Almagro, Stan Wawrinka, Juan Carlos Ferrero, Richard Gasquet, Michaił Jużny, Gaston Gaudio, Sergi Bruguera, Alex Corretja, Youness El Aynaoui, Guillermo Coria, czy Juan Ignacio Chela.
Równiez w szczecińskim turnieju swoją poważną tenisowa przygodę rozpoczynał 37-letni dziś Mariusz Fyrstenberg, który właśnie w Grodzie Gryfa oficjalnie zakończy swoją długą i bogata karierę. Fyrstenberg przez wiele lat był partnerem deblowym szczecińskiego tenisisty Marcina Matkowskiego, obaj swój pierwszy sukces odnieśli w szczecińskim challengerze, a zagrali w nim tylko dlatego, że otrzymali dziką kartę.
Dziką kartę otrzymał też swego czasu Juan Carlos Ferrero, miał zaledwie 18 lat, od tamtego czasu mija dokładnie 20 lat. ©℗ Wojciech Parada