Piątek, 08 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Tenis. Janowicz lepszy od Ligi Mistrzów

Data publikacji: 13 września 2016 r. 22:41
Ostatnia aktualizacja: 14 września 2016 r. 08:48
Tenis. Janowicz lepszy od Ligi Mistrzów
 

Jerzy Janowicz awansował do drugiej rundy tenisowego turnieju Pekao Szczecin Open. 26-letni Polak pokonał rozstawionego z numerem 5 Nikoloza Basilaszwiliego 7:5, 7:6. Jest jedynym Polakiem, który zagra w drugiej rundzie i nie jest bez szans na kolejne zwyciestwa.

Janowicz dotarł do Szczecina w nocy z poniedziałku na wtorek. W niedzielę wieczorem toczył jeszcze finałowy mecz turnieju w Genui. Pokonał tam rozstawionego z numerem 1 Nicolasa Almagro z Hiszpanii, który miał też grać w Szczecinie, ale ostatecznie ze startu zrezygnował.

Polak w Genusi zademonstrował znakomita formę. Wygrał nie tylko z Almagro, ale też z dwoma innymi graczami z pierwszej setki rankingu: Zeballosem i Berloqiem. Pozornie tylko wydawać by się mogło, że w Szczecinie powinien z łatwością kontynuować tą serię.

Bardzo często zdarza się jednak, szczególnie na poziomie challengerów, że gracze po udanym tygodniu mają mniej udany tydzień następny. Presja po ostatnim meczu turnieju spływa i trudno szybko zmobilizować się na kolejny mecz, który następuje prędko, ale już podczas innego turnieju, w innym miejscu.

Podobne sytuacje miały miejsce już w przeszłości nawet podczas szczecińskiego challengera. W roku 1998 do Szczecina przyjechał triumfator turnieju ATP na Majorce Juan Carlos Ferrero. Tam w finale pokonal słynnego Alexa Corretję. W Szczecinie miał się spotkać z mało znanym Niemcem Tomasem Behrendem i mecz ten niespodziewanie przegrał.

Janowicz we wtorkowy wieczór skoncentrowany był do samego końca. Zademonstrował duża odporność w najważniejszych momentach meczu, kiedy ważyły się losy poszczególnych setów. Właśnie dobre przygotowanie mentalne zadecydowało o sukcesie łodzianina, który trafił na dobrze dysponowanego rywala, ale umiał sobie z nim poradzić.

Janowicz swój mecz rozgrywał dość późno. Toczył pojedynek dokładnie w czasie, gdy w meczach piłkarskiej Ligi Mistrzów gole strzelali dla swoich drużyn: Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, a Barcelona z Bayernem toczyły korespondencyjny pojedynek, który z zespołów wbije więcej bramek swoim bezbronnym rywalom.

Publiczność w Szczecinie wiedziała jednak, że więcej wart obejrzenia na żywo jest nasz najlepszy, choć często niesforny tenisista.

Mecze dnia rozgrywane są w Szczecinie od roku 1997. Przyjęły się znakomicie, ale od kilku lat nie gromadziły już tak licznej widowni, jak to miało miejsce we wtorkowy bardzo późny wieczór. Trybuny wypełnione były do ostatniego miejsca i można mieć pewność, że zawsze tak będzie, dopóki grać będzie w turnieju polski tenisista. ©℗ (par)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Misiaczek
2016-09-14 08:48:06
Moi mili, nie ma się czym ekscytować. A tym bardziej powodów, by się licytować. Autora relacji - to fakt - lekko poniosło, ale nie ma o co kruszyć kopii. Jedni wolą oglądać tenis, drudzy wolą piłkę kopaną. I to pewne, że tych, co kopaną Ligę Mistrzów oglądało było i tak więcej.
Ten sam widz
2016-09-14 08:43:47
To oczywiście było do kruszyny71. Sorki.
Ten sam widz
2016-09-14 08:41:30
Do kruszyny72: zachodzi zatem teraz obawa, że któreś z nas już nie dowidzi albo miało klapki na oczach...
kruszyna71
2016-09-14 07:42:52
a ja byłam i nie było ani jednego miejsca wolnego więc może byliśmy na innych meczach?
Widz
2016-09-14 06:16:30
Oj redaktorze piszący! Przesadziło się z tymi trybunami wypełnionymi do ostatniego miejsca! Oj przesadziło!!! I ja ta byłem, a obok mnie w sektorze sporo jeszcze wolnych siedzisk było...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA