Guido Andreozzi zwyciężył Pekao Szczecin Open 2018 (z pulą nagród 150 tys. dol.+hospitality). W finale rozstawiony z numerem czwartym Argentyńczyk pokonał kwalifikanta Hiszpana Alejandro Davidovicha Fokinę 6:4, 4:6, 6:3. Triumfator zainkasował w nagrodę czek na 18 tysięcy 290 euro.
Zestawienie finału było sporym zaskoczeniem. O ile Andreozzi (108. w rankingu ATP) był jednym z faworytów, to anonimowy Hiszpan przebijał się w Szczecinie od eliminacji. Na kortach przy al. Wojska Polskiego rozegrał przez ostatni tydzień osiem spotkań.
Obu tenisistów dzielił też dystans blisko 300 miejsc w rankingu ATP i przepaść, jeśli chodzi o pieniądze zarobione na korcie. Davidovich Fokina uzbierał niewiele ponad 50 tysięcy dolarów, podczas gdy Argentyńczyk ponad 800 tysięcy. Wszystkie te liczby nie miały jednak znaczenia w finale.
Mecz był wyrównany i trwał dwie godziny i piętnaście minut. Na korcie starł się ofensywny styl Hiszpana i defensywny Argentyńczyka. W niedzielę skuteczniejszy okazał się Andreozzi.
– Zdarzało mi się już wygrywać turnieje challengerowe, ale nigdy nie zwyciężyłem w imprezie tak wysokiej rangi. Jestem zachwycony tym, że punkty ze Szczecina pozwolą mi zanotować wymarzony awans do pierwszej setki rankingu ATP – komentował po finałowym triumfie Guido Andreozzi.
Zadowolenia z występu w Szczecinie nie krył też Alejandro Davidowich Fokina. Choć zszedł z kortu pokonany, wzbogacił się o blisko 11 tysięcy euro i 75 punktów ATP, które pozwolą mu zaliczyć spory awans w rankingu.
– To oznacza, że po 26 latach wciąż możemy śmiało mówić o „hiszpańskiej klątwie” niezmiennie panującej w Szczecinie. W tym roku naprawdę byłem przekonany, że zostanie wreszcie przełamana, bo w drabince mieliśmy przecież naprawdę świetnych Hiszpanów, jak Tommy Robredo i Nicolas Almagro. Ale, jak widać, to wciąż niewytłumaczalne zjawisko na szczecińskich kortach trwa. Może za rok to się zmieni, a być może będziemy jeszcze przez kolejne lata czekać na zwycięstwo Hiszpana w Pekao Szczecin Open – mówił po finale dyrektor turnieju Krzysztof Bobala.
Od 1993 roku, kiedy odbyła się pierwsza edycja jeszcze turnieju z cyklu satelitarnego (od 1996 r. posiada rangę challengera), nigdy w singlu nie udało się wygrać na szczecińskich kortach reprezentantom Hiszpanii. Pomimo faktu, że zawsze licznie stawiali się na starcie imprezy i kilkakrotnie dochodzili do finału.
(woj)
Fot. R. Pakieser