W Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku doszło do bardzo sympatycznej uroczystości, bo Krzyżem Wolności i Solidarności uhonorowany został Piotr Chmiel, w pierwszych latach stanu wojennego student WSP, czyli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Szczecinie, która od 1984 r. weszła w skład właśnie powstającego Uniwersytetu Szczecińskiego. Był on wówczas obiecującym młodym siatkarzem, reprezentującym barwy m.in. bydgoskiego Zawiszy.
W tamtych ponurych, tragicznych czasach, nie godził się z odebraną wolnością i delegalizacją Solidarności oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Prowadził działalność opozycyjną i aby dodawać rodakom otuchy oraz pokazać, że nie daliśmy się złamać reżimowi Jaruzelskiego i Urbana, brał czynny udział w malowaniu wielkich napisów na murach. Działalność tą prowadził głównie w Poznaniu. Został jednak złapany, osądzony i skazany, a następnie zmuszony do opuszczenia Polski na stałe. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych i do dziś mieszka w Nowym Jorku. Czasem przesyła korespondencje do „Kuriera Szczecińskiego", a jedna z opublikowanych na naszych łamach dotyczyła afery, jaką wywołało w USA... zamurowanie koszulki klubowej podczas budowy nowego stadionu.
Po latach opozycyjna działalność Piotra Chmiela została w Polsce doceniona, a wręczony mu teraz przez konsula generalnego w Nowym Jorku Adriana Kubickiego Krzyż Wolności i Solidarności, to już jego drugie polskie odznaczenie podczas pobytu na emigracji.
- Krzyż Wolności i Solidarności jest znakiem wdzięczności państwa polskiego dla osób, które swymi zmaganiami z systemem komunistycznym w latach 1956–1989 przyczyniły się do odzyskania przez Polskę niepodległości po półwieczu zniewolenia i zależności od Związku Sowieckiego - poinformował dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. - Otrzymują go ci, którzy nie występowali wprawdzie z bronią w ręku, wyróżniani są jednak odznaczeniem nawiązującym do Krzyża Niepodległości, ustanowionego w II Rzeczypospolitej dla zasłużonych w walce o suwerenny byt naszej Ojczyzny, zwieńczonej zwycięstwem w 1918 roku. Krzyż Wolności i Solidarności honoruje osoby, które dołączyły do bohaterów z początku wieku, tworząc kolejne ogniwo w łańcuchu pokoleń Niepodległej. Damy i Kawalerowie Krzyża Wolności i Solidarności walczyli z systemem komunistycznym, który czynił wszystko, aby odebrać narodowi wartości tworzące nazwę odznaczenia: „krzyż” – to ponad tysiąc lat obecności chrześcijaństwa i współtworzenia cywilizacji łacińskiej, „wolność” – istotę polskości i „solidarność” – doświadczenie wspólnoty zrodzonej w sierpniu 1980 roku. Sprzeciwiając się komunizmowi, wybierali męstwo. Wspomnę tutaj, co mówił ksiądz Jerzy Popiełuszko, że „podstawowym warunkiem człowieka ku zdobywaniu prawdy, a tym samym ku likwidowaniu zła, którym jest kłamstwo, będzie zdobycie cnoty męstwa, a cnota ta jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu”. Instytut Pamięci Narodowej wypełnia zaszczytne zadanie składania wniosków, na podstawie których Prezydent Rzeczypospolitej przyznaje Krzyż Wolności i Solidarności. Pamięć narodu o ludziach oddanych sprawie wolności i solidarności oraz nasza wierność tym wartościom są jednym z fundamentów niepodległości.
- Bardzo miło po tak wielu latach zostać docenionym przez ojczysty kraj - powiedział nam telefonicznie P. Chmiel. - Niedługo osiągnę wiek emerytalny i zastanawiałem się nad ewentualnym powrotem do Polski, a niedawno podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa o kombatantach jeszcze bardziej mnie do tego skłania, bo jest w niej sporo interesujących zapisów. ©℗
(mij)