Niedziela, 28 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Stefan Pawlak nie żyje

Data publikacji: 28 maja 2018 r. 17:52
Ostatnia aktualizacja: 07 lipca 2020 r. 18:04
Stefan Pawlak nie żyje
 

Po blisko rocznej ciężkiej chorobie zmarł ŚP Stefan Pawlak, wielki pasjonat sportu, były I-ligowy (najwyższy wówczas poziom rozgrywek) bramkarz piłki ręcznej Wiarusa Szczecin.

Wcześniej był szczypiornistą Pogoni Szczecin, Łącznościowca Szczecin i Ogniwa Szczecin. Później był szkoleniowcem, także piłki nożnej i pełnił funkcję trenera koordynatora Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej, będąc także członkiem zarządu ZZPN. Był aktywnym działaczem Zachodniopomorskiego Związku Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizyczne i jeszcze w czasie poprzednich wakacji był wychowawcą na koloniach TKKF-u w Zakopanem. Przez kilka lat był kierownikiem Biura Sportu zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. Najbardziej ukochał piłkę ręczną i do ostatnich dni aktywnie działał w stowarzyszeniu oldbojów. Jeszcze tej wiosny zorganizował duży, międzynarodowy turniej w Rewalu, podczas którego był spikerem i sędzią.

Był przyjacielski, szybko nawiązywał znajomości, uważano go za duszę towarzystwa. Był też świetnym gawędziarzem. Mieliśmy to szczęście, że na krótko przed śmiercią, przeprowadziliśmy z nim wywiad, w którym powiedział m. in.:

– Przychodzimy już od 40 lat praktycznie w każdy wtorek wieczorem do hali sportowej przy ulicy Sowińskiego. Na zajęciach jest sympatycznie, więc zapraszam wszystkie koleżanki i kolegów, którzy jeszcze u nas nie byli. Najciekawsze są jednak okolicznościowe turnieje, w których często startujemy, i to nieraz nawet kilka razy w roku. (...) Właśnie niedawno zakończył się w Rewalu Międzynarodowy Turniej Piłki Ręcznej Kobiet i Mężczyzn – Oldbojów, którego byliśmy organizatorami z okazji naszej 40. rocznicy. Był to już 13. turniej organizowany przez nas w tej nadmorskiej miejscowości. Niestety, z powodu choroby lekarz nie pozwolił mi zagrać, ale pełniłem rolę spikera i pomagałem też w sędziowaniu. (...) W I lidze grałem tylko jeden sezon, ale dobrze pamiętam debiut w hali przy ulicy Narutowicza, gdy w meczu z Anilaną Łódź strzeliłem dwie bramki reprezentantowi Polski, zmarłemu niedawno Andrzejowi Szymczakowi. Później w Wiarusie brakowało golkiperów, więc trener krzyknął na mnie: młody, stań na bramkę – i tym sposobem na dłużej zmieniłem pozycję. Z I-ligowego epizodu najmocniej zapamiętałem wyjazd do stolicy w 1968 roku, gdy Milicja Obywatelska na ulicach pałowała studentów. Wiarus to klub wojskowy, ale w Warszawie byliśmy ubrani po cywilnemu i jedynie nasz prezes, będący pułkownikiem, był umundurowany. Kazał nam stanąć pod ścianą bloku, wyszedł przed szereg i… przekonał nadbiegających milicjantów, by nas nie bili.

Do zobaczenia Przyjacielu na niebieskich boiskach!

(mij)

Fot. archiwum Stefana Pawlaka

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ryszard
2020-07-07 18:02:51
Wspaniały człowiek. Uczynny i dobry.Wiele zrobił dla sportu młodzieżowego i oldbojow. Spoczywaj w pokoju.
Pokilo
2018-05-30 13:50:43
Trochę kultury ....o zmarłych albo dobrze albo wcale... Fajny człowiek bardzo dobry organizator...szkoda-(((
Wojtek K.
2018-05-29 06:16:30
Co za smutna wiadomość. Żegnaj Przyjacielu
Aria dla atlety.
2018-05-29 00:34:50
furiat i cham i prostak. ale nie spoczywa w pokoju
Luka
2018-05-28 21:52:45
R.I.P Panie Stefanie😔🕯🕯🕯

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA