Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Sporty samochodowe. Szampan i zwycięstwo na Hungaroringu

Data publikacji: 08 maja 2019 r. 16:20
Ostatnia aktualizacja: 09 maja 2019 r. 07:23
Sporty samochodowe. Szampan i zwycięstwo na Hungaroringu
 

Rozmowa z kierowcą wyścigowym Kamilem Serafinem

Kamil Serafin bardzo udanie rozpoczął kolejny wyścigowy sezon, w którym podobnie jak poprzednio wspiera go patronatem „Kurier Szczeciński”, a w zamian zawodnik reklamuje nas także na słynnych torach elitarnej Formuły 1, na których w tym sezonie niezbyt się wiedzie Robertowi Kubicy. Natomiast nasz zawodnik z powodzeniem zaprezentował się ostatnio w serii wyścigowej Kia Platinum Cup na Hungaroringu, zajmując I i III miejsce, co dało mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Po powrocie z Węgier poprosiliśmy go o rozmowę.

– Sporo dobrych wrażeń zapewne zostało przywiezionych z kraju naszych bratanków…

– Wróciliśmy wraz z ekipą z pierwszej z sześciu rund serii wyścigowej Kia Platinum Cup, która odbyła się na Węgrzech, na Hungaroringu, czyli słynnym torze Formuły 1, i to w bardzo dobrych nastrojach, bo starty dały miejsca na podium. Był to ponadto weekend, podczas którego towarzyszyliśmy jednym z najlepszych kierowców na świecie z serii WTCR, czyli mistrzostw świata aut turystycznych. Nasze zawody odbywały się na zmianę z serią WTCR, więc w przerwach między obowiązkami startowymi były okazje, żeby przyjrzeć się zmaganiom doświadczonych kierowców, których od lat obserwuję i oglądam w telewizji. My jednak nie pojechaliśmy tam w roli widzów, tylko z myślą o własnej rywalizacji i zrealizowaniu założonych przed sezonem celów. Zadaniem dla mnie i zespołu było skupienie się na swojej pracy, maksymalne zaangażowanie i wykonywanie swoich obowiązków jak najlepiej umiemy.

– Zapewne nie byłoby sukcesów bez odpowiednich przygotowań.

– Zanim pojechaliśmy na pierwsze zawody w sezonie, dużo wysiłku pochłonęły wspomniane przygotowania. Zespół sporo pracy włożył w przyszykowanie samochodu, sprawdzenie jego stanu technicznego, zebranie sprzętu i narzędzi potrzebnych do obsługi mechanicznej. Moim zadaniem był zaś trening mentalny i fizyczny, żeby jak najlepiej przygotować się na wysiłek i presję podczas rywalizacji. Była to praca z psychologiem sportowym i moim fizjoterapeutą Maciejem Politowskim, któremu w tym miejscu pragnę podziękować za przygotowania i wskazówki co do tej fizycznej strony mojego sportu. Pracowaliśmy nad wzmocnieniem mięśni głębokich i ogólną wytrzymałością, ale także nad częściami ciała, które są szczególnie obciążone jak na przykład szyja. Wszystko to przyniosło wspaniały efekt i cały zespół spisał się świetnie podczas otwierających ten sezon zawodów. Węgry opuściliśmy jako lider klasyfikacji generalnej z dorobkiem 143 punktów i przewagą 9 punktów nad drugim zawodnikiem. Moim łupem padła wygrana w pierwszym wyścigu, trzecie miejsce w drugim wyścigu i dodatkowe punkty za najszybsze okrążenia w obydwóch wyścigach.

– Ładnie tego słuchać, ale czy wszystko było takie proste?

– Nie było łatwo, a początkowo borykaliśmy się z poważnymi problemami. W tym sezonie zmienił się producent opon i okazało się, że nowy typ ogumienia jest zupełnie inny od tego, co znaliśmy z poprzednich sezonów. Już w treningach zgłaszałem problemy z prowadzeniem auta i specyficznym zachowywaniem się ogumienia. Opony miały zmienną przyczepność i tendencję do przegrzewania się po dłuższym pobycie na torze. Zaczęliśmy eksperymentowanie z ustawieniami samochodu w celu zniwelowania niekorzystnych efektów i poprawy prowadzenia. Z każdą kolejną sesją odczucia z jazdy poprawiały się, auto było coraz bardziej przewidywalne i zmniejszaliśmy, początkowo dosyć sporą, stratę do czołówki. W trzeciej, finałowej sesji kwalifikacji ustanowiłem trzeci czas ze stratą sześciu dziesiątych sekundy do najlepszego. Był to wynik o ponad sekundę lepszy od mojego czasu z pierwszej sesji kwalifikacyjnej, co było naprawdę sporą poprawą. Progres dzięki ciężkiej pracy zespołu był na koniec dnia satysfakcjonujący, a trzecia pozycja sprawiała, że w wyścigu miałem szanse na walkę o zwycięstwo.

– Jak przebiegał pierwszy wyścig?

– Miałem w nim bardzo dobry start i już w pierwszym zakręcie byłem w stanie zaatakować i zdobyć drugą pozycję. Od tego czasu podążałem cierpliwe za liderem, wyczekując błędu, który w końcu się przytrafił. Nie czekając, od razu przystąpiłem do ataku i objąłem prowadzenie. Od połowy wyścigu to ja byłem liderem, a za moimi plecami podążało aż czterech rywali, którzy teraz czekali na mój błąd. Hungaroring jednak jest torem, na którym dosyć łatwo się bronić, zatem w kluczowych miejscach trzymałem wewnętrzną i starałem się nie popełnić żadnego błędu. Rywale naciskali do samego końca, jednak to mi przypadło pierwsze zwycięstwo w sezonie.

– Zwycięstwo na mecie pierwszego wyścigu według zasad panujących w serii Kia Platinum Cup oznacza start do drugiego wyścigu z szóstej pozycji. Zapowiadało to chyba jeszcze cięższą walkę niż poprzednio?

– Start znowu był niezły, jednak zamieszanie w pierwszym zakręcie uniemożliwiło natychmiastowy atak na zawodników przede mną. Dopiero na dalszych okrążeniach skutecznie przeprowadzałem swoje akcje i piąłem się w górę. Gdy przebiłem się na drugą pozycję, lider już był daleko z przodu, zupełnie poza moim zasięgiem. Od tej pory skupiłem się na utrzymaniu drugiego miejsca, co udawało mi się do przedostatniego okrążenia, gdzie popełniłem błąd. Przestrzelone hamowanie kosztowało mnie utratę pozycji i musiałem zadowolić się najniższym stopniem podium.

– Prosimy o podsumowanie węgierskiej przygody.

– Ostateczny wynik jest świetny i mamy spore powody do zadowolenia. Dobrze było widzieć cały zespół pracujący ciężko nad samochodem i moją dobrą dyspozycję od początku sezonu. Myślę, że wspólnie zasłużyliśmy na szampana, którym tradycyjnie nagradza się triumfujących kierowców. Teraz jednak nie spoczywamy na laurach i bierzemy się do dalszej pracy. Już w połowie maja znowu będziemy rywalizować na położonym na zboczu góry austriackim torze Red Bull Ring, który też gości zawody Formuły 1.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Moto
2019-05-09 07:22:38
Niestety, wiele osób odnosi sukcesy w motosporcie, ale media i tak preferują Formułę 1 i ewentualnie WRC lub Rajd Dakar, a o pozostałych mało kto słyszał, choć zawodnicy trenują równie ciężko.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA