Polski motorowodniak Marcin Zieliński (H2O Szczecin) został mistrzem świata w prestiżowej Formule 500, broniąc złota z dwóch poprzednich sezonów, więc z królewskiego tronu tej elitarnej klasy nie schodzi od 2023 roku. W tym czasie został również dwukrotnie mistrzem Europy i raz sięgał po srebro na Starym Kontynencie. Jego medalowy dorobek to już 22 krążki z cennego kruszcu, wywalczone na imprezach rangi MŚ i ME.
Tegoroczne MŚ z powodu problemów z pogodą toczą się z perturbacjami i ostatecznie rozegrano tylko dwie eliminacje, w niemieckim Bad Saarow, gdzie Marcin Zieliński wygrał wszystkie trzy ślizgi i na półmetku czempionatu wyprzedzał w klasyfikacji generalnej Estończyka Erko Aabramsa oraz Włocha Giuseppe Rossiego.
W decydujących zawodach we włoskim Boretto szczecinianin wygrał kwalifikacje, ale jego przewaga nad drugim zawodnikiem wyniosła zaledwie setną sekundy. W pierwszym biegu Polak triumfował, lecz z problemami. Ostatecznie szczecinianin zdobył złoty medal wyprzedzając Włocha Giuseppe Rossiego i Słowaka Mariana Junga.
- Pierwszy wyścig był po prostu szalony - komentował M. Zieliński. - Nic innego nie przychodzi mi do głowy, gdy o tym myślę. Goniłem Włocha Rossiego i gdy byłem już na pozycji dogodnej do wyprzedzania, zobaczyłem przed sobą łódź ratunkową z włączonymi światłami ostrzegawczymi. Pomyślałem, że jest jakiś wypadek. Z tego powodu zrobiłem dużo większy dystans za boją, dla bezpieczeństwa. Byłem pewien, że wyścig będzie przerwany, ale po chwili okazało się, że jednak on cały czas trwa. Rozpocząłem na nowo pogoń za zawodnikami przede mną. Finalnie udało się wygrać i to się liczy. Istne szaleństwo!
W niedzielę miały zostać rozegrane dwa ostatnie biegi MŚ. Niestety, pogoda znacznie się pogorszyła, a porywy wiatru były na tyle niebezpieczne, że sędzia główny podjął decyzję o zakończeniu zawodów bez kolejnych punktowanych biegów.
- Ta decyzja była po prostu rozsądna - podsumował reprezentant Polski ze Szczecina. - Długo czekaliśmy na lepsze warunki. Nie było jednak szans na rozgrywanie zawodów przy takim wietrze. Po pierwsze, było to dla nas zbyt niebezpieczne. Po drugie, to byłaby loteria i nie miałoby to nic wspólnego z prawdziwą walką na wodnym torze. Oczywiście, że chciałbym więcej ścigania w tym roku. Po to się przygotowujemy, by rywalizować i zdobywać punkty we wszystkich zaplanowanych rundach mistrzostw. W tym sezonie pogoda pozwoliła nam tylko na tyle. Nie mamy na to wpływu, bo taki jest nasz motorowodny świat. Ja to akceptuję i wierzę, że za rok będziemy mieli więcej okazji by powalczyć przed świetną publicznością. Na koniec dodam i podkreślę jedną ważną rzecz. To nie tylko mój medal. To medal, który zdobyłem wspólnie z moim kapitalnym zespołem, z moją rodziną i bliskimi, z moimi sponsorami i wszystkimi organizacjami, które się w to angażują. Bez Was to by się nie wydarzyło. Dzięki!
(mij)