W strumieniach deszczu, w obecności ok 3 tys. osób, w tym wielu Polaków, w centrum Oberstdorfu Kamil Stoch odebrał srebrny medal mistrzostw świata w lotach. Na podium stanął obok "złotego" Norwega Daniela Andre Tandego i "brązowego" Niemca Richarda Freitaga.
- Każdy medal jest super, a ten w szczególności, bo bardzo długo na niego czekałem. W tym krążku schowane jest wiele szczęścia i radości. To moja nagroda za trudy i wyrzeczenia, które musiałem poświęcić, by tutaj być - skomentował Stoch tuż po zejściu z podium.
To on ze wszystkich medalistów jest najbardziej utytułowany, choć dla każdego z nich to pierwszy taki krążek w kolekcji. Ani Tande, ani też Freitag nie mieli w swoim dorobku medalu mistrzostw świata w lotach.
- Ten sezon jeszcze trwa i wiele fajnych imprez przed nami. Nie można zapomnieć o konkursie drużynowym, który zaplanowany jest na niedzielę. To też jest dla nas szansa - powiedział.
To drugi medal mistrzostw świata w lotach narciarskich wywalczony przez Polaka. Pierwszy - brązowy zdobył Piotr Fijas w 1979 roku w Planicy. To także jedyny medal, jakiego brakowało w kolekcji Stochowi. W swojej karierze wygrał już niemal wszystko. Jest podwójnym mistrzem olimpijskim z Soczi (2014), mistrzem świata (2013), dwukrotnym triumfatorem Turnieju Czterech Skoczni i zdobywcą Kryształowej Kuli (2013/14). Za to nigdy wcześniej nie stawał na podium mistrzostw świata w lotach.
(pap)
Na zdjęciu od lewej: Polak Kamil Stoch, Norweg Daniel Andre Tande i Niemiec Richard Freitag podczas dekoracji medalowej
Fot. PAP/Grzegorz Momot