Odwołany z powodu awarii oświetlenia siatkarski mecz Plus Ligi to najpoważniejszy incydent w hali przy ul. Szafera od momentu jej otwarcia, ale wcześniej operator hali zmagał się także z innymi awariami.
– Jak w każdej nieruchomości zdarzają się awarie. Ta niedzielna była najpoważniejsza. Nigdy wcześniej nie mieliśmy problemów z instalacją elektryczną, a jedynie z zasilaniem układu wentylacji – przyznaje prezes zarządu Arena Szczecin Operator Norbert Rokita.
Dotychczas najpoważniejszy kłopot w hali pojawił się na początku 2015 roku. 20 stycznia siatkarki Chemika rozgrywały w ówczesnej Azoty Arenie mecz Ligi Mistrzyń z czeskim Agelem Prostejov. Na początku trzeciego seta tuż za boiskiem pojawiła się kałuża wody.
Służby porządkowe szybko uporały się z wodą i po kilku minutach można było wznowić spotkanie. Problemem okazał się wadliwe wykonany i nieszczelny dach. Sytuacja powtórzyła się niespełna miesiąc później podczas spotkania piłkarek ręcznych Pogoni z AZS Koszalin. Kapiąca z dachu woda znów wymusiła przerwę w meczu. Operator hali po wspomnianych incydentach zlecił głównemu wykonawcy obiektu naprawę gwarancyjną dachu.
Niespełna dwa tygodnie po zalaniu parkietu Azoty Areny operator obiektu musiał zmierzyć się z kolejną awarią. Tym razem pod naciskiem zalegającego śniegu zawalił się dach hali namiotowej ustawiony nad taflą lodowiska. Pękło przęsło podtrzymujące sklepienie namiotu i część dachu zapadła się do środka. Szczęśliwie lodowisko było w czasie wypadku nieczynne. Operator winą za cały incydent obciążył producenta hali. ©℗
(woj)
Fot. R. Pakieser