Czwartek, 26 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Siatkówka. Pożegnanie z Ligą Mistrzów

Data publikacji: 28 lutego 2017 r. 22:13
Ostatnia aktualizacja: 01 marca 2017 r. 12:31
Siatkówka. Pożegnanie z Ligą Mistrzów
 

Siatkarki Chemika Police przegrały w ostatniej kolejce Ligi Mistrzyń z Liu-Jo Nordmeccanica w Modenie 0:3 (13:25, 18:25, 22:25). Mistrzynie Polski zajęły trzecie miejsce w grupie A i nie awansowały do fazy play off.

Chemik grał w składzie: Blagojevic, Bednarek-Kasza, Wołosz, Smarzek, Veljkovic, Zaroślińska – Krzos (libero) oraz Werblińska, Montano, Gajgał-Anioł, Bełcik.

W wyjściowym składzie Chemika trener Jakub Głuszak postawił na przyjęciu na Serbkę Jelenę Blagojevic, która wcześniej mało grała w europejskich pucharach, ale ostatnio w Orlen Lidze sygnalizowała wysoką dyspozycję i zapracowała sobie na podstawową szóstkę.

W ataku za to wyszła po raz kolejny Katarzyna Zaroślińska, która na arenie międzynarodowej jak dotąd sobie nie radziła. W Modenie także zagrała słabo. Doświadczona Kolumbijka Madelaynne Montano, która ją zmieniła, weszła na parkiet dopiero w trzecim secie, gdy losy awansu były już rozstrzygnięte, ale też nie błysnęła formą.

Włoszki za to wyszły swym najmocniejszym składem, mimo że przed meczem narzekały na zmęczenie intensywnym początkiem roku w lidze włoskiej. Już na początku premierowej partii gospodynie wypracowały sobie kilkupunktową przewagę. Przede wszystkim grały znacznie szybciej od policzanek. Caterina Bosetti i Jovana Brakocevic brylowały w ataku. Szybko zrobiło się 6:2, a potem 9:4 i 12:5 dla Włoszek.

Trener Głuszak brał czas, tłumaczył, ale zmian w składzie nie robił i obraz meczu nie ulegał zmianie. Liu-Jo grało nadal szybko w ataku i czujnie w bloku. Chemik wolno i schematycznie. W Szczecinie w pierwszym meczu Modena ostatniego seta wygrała 25:13, podobnie jak w rewanżu pierwszego.

Przegrana jednej partii jeszcze nie przekreślała szans Chemika na awans do kolejnej fazy LM. Tyle, że w kolejnych policzanki musiały wygrać wszystkie sety i liczyć na korzystne wyniki innych spotkań. Na drugą partię polski szkoleniowiec wystawił doświadczoną Annę Werblińską w miejsce Malwiny Smarzyk. To nieco poprawiło przyjęcie, ale nadal rywalki dominowały.

Mistrzynie Polski irytowały fatalną zagrywką, która często lądowała poza boiskiem. Nadal grały wolno i niewiele broniły. Ponownie gospodynie szybko objęły prowadzenie (od 6:4 do 9:4) i mogły kontrolować seta. Mimo że nie były już tak bezbłędne w ataku, wygrały partię 25:18 czym zapewniły sobie zwycięstwo w grupie.

Po wygraniu drugiego seta trener Włoszek wymienił połowę podstawowego składu swojej drużyny. To nieco wyrównało szanse. Chemik nawet prowadził na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Końcówka jednak ponownie należała do ekipy gospodarzy. 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

ewa35
2017-03-01 12:24:00
także uwazama ze Chemiczki mialy fatalnie ułozony kalendarz i nic dziwnego ze po prostu fizycznie nie wytrzymaly Dziekuje za wszystko co zrobiły ...
bielik
2017-03-01 08:48:00
U Chemiczek było widać zmęczenie sezonem. To był zbyt intensywny okres dla drużyny. Każdy zespół odczuł by taki napięty kalendarz meczy. Ktoś kto ułożył taki terminarz już na wstępie wykluczył polski klub w walce o F4.Czy finał PP nie można było zaplanować na marzec-kwiecień ?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA