Siatkarki Chemika Police rozpoczynają w piątek batalię o czwarty z rzędu tytuł mistrzyń Polski.
- W ciągu ostatnich trzech miesięcy przebyłyście kilkanaście tysięcy kilometrów. Czy nie czujecie się zmęczone liczbą rozegranych spotkań i ciągłymi podróżami? - zapytaliśmy Aleksandrę Jagieło, kapitan naszej drużyny.
- Najbardziej dały nam się we znaki styczeń, luty i marzec. Obok zmagań ligowych uczestniczyłyśmy wtedy w rozgrywkach europejskiej Ligi Mistrzyń oraz w walce o Puchar Polski. Pod koniec tego maratonu rzeczywiście byłyśmy mocno zmęczone.
- Jaka atmosfera panuje obecnie w zespole?
- Minęło już zmęczenie, a dwukrotna wygrana w półfinale z Developers SkyRes Rzeszów niesamowicie nas podbudowała. Atmosfera jest bardzo dobra, jesteśmy pełne optymizmu.
- W lutym pokonałyście łodzianki w finale Pucharu Polski, na ile będzie to miało wpływ na waszą psychikę w boju o tytuł mistrzyń kraju?
- Wygrałyśmy wprawdzie walkę o Puchar Polski, ale w marcu przegrałyśmy z Budowlanymi Łódź mecz ligowy. Na takim szczeblu rozgrywek nie ma słabych zespołów. Błędem byłoby rozpamiętywanie teraz zwycięstwa sprzed dwóch miesięcy. Musimy się skupić na tym co nas czeka w najbliższych dniach.
- Czy fakt, że finałowy mecz rozegracie przed własną publicznością jest atutem?
- Ostatnio publiczność bardzo nas wspierała w pojedynku z siatkarkami z Rzeszowa. Nasi kibice są wspaniali, a ich żywiołowy doping naprawdę nam pomaga i mobilizuje do dodatkowego wysiłku. Nie wyobrażam sobie, żeby podczas finałowego meczu mogło być inaczej.
- Jakie są wielkanocne plany siatkarek Chemika?
- W tym roku świąt nie planujemy. W wielki piątek będziemy grały pierwszy mecz finałowy w Łodzi. Sobotę spędzimy w autokarze, a od niedzieli ponownie zabieramy się za trening. I tak do środy, do spotkania które wyłoni tegorocznego mistrza Polski, a na które zapraszam wszystkich kibiców siatkówki. (b)