Paulina Maj-Erwardt latem przeszła z Chemika Police do Budowlanych Łódź. W meczu przeciwko jej byłym koleżankom łódzkie siatkarki się nie popisały. Sporo winy za porażkę 0:3 libero drużyny gości wzięła na siebie.
Chemik wygrał w meczu na szczycie Orlen Ligi 3:0 i ani przez moment rozstrzygnięcie meczu w takich rozmiarach nie było zagrożone. Obrończynie tytułu zagrały dobry mecz, za to łodzianki same przyznają, że zaprezentowały się poniżej oczekiwań.
Jestem bardzo rozczarowana po tym spotkaniu. Przyjechałyśmy tu z nastawieniem, by zagrać dobre spotkanie, a zagrałyśmy mocno poniżej naszych możliwości. Może na 40 proc. tego, co potrafimy. Nie tak to miało wyglądać. W dwóch pierwszych setach nie radziłyśmy sobie z przyjęciem zagrywki i oczywiście biorę to na siebie, bo jestem m.in. odpowiedzialna za ten element gry. Gdy nie ma przyjęcia, nie ma też rozegrania ani ataków. W trzeciej partii, gdy zaczęła trochę hulać nasza gra, było już za późno, by zatrzymać rozpędzonego Chemika – przyznała Maj-Erwardt.