Siatkarki ŁKS zatrzymały niepokonane dotychczas mistrzynie Polski. Do sukcesu przyjezdnych walnie przyczyniły się Paulina Maj-Erwardt i Martyna Grajber. Obie siatkarki przed obecnym sezonem przeniosły się z Chemika do ŁKS i w doskonale znanej sobie hali w Policach prezentowały się bardzo dobrze.
Chemik Police - ŁKS Łódź 1:3 (22:25, 18:25, 25:15, 21:25)
Chemik: Rios, Milenković, Łukasik, Kąkolewska, Wasilewska, Brakocević-Canzian, Stenzel (libero) oraz Czyrniańska, Pol,
W Chemiku drugi raz z rzędu za rozegranie odpowiadała Brazylijka Naiane Rios, a etatowa pierwsza rozgrywająca Marlena Kowalewska nie pojawiła się na parkiecie ani na moment. Trzy pierwsze punkty w meczu zdobyły siatkarki Chemika, ale później gra się już zdecydowanie wyrównała. Prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą, ale w końcówce pierwszego seta więcej zimnej krwi zachowały łodzianki, zdobywając decydujący punkt po zagrywce Martyny Grajber. Była zawodniczka Chemika była w tym meczu aktywna w ataku i przyjmowała zagrywki z ponad 40-procentową skutecznością.
W drugim secie łodzianki zaczęły nadawać ton wydarzeniom na parkiecie. Lepiej zagrywały i skuteczniej atakowały. W przyjęciu bezbłędna była Paulina Maj-Erwardt, a akcje kończyła Veronica Jones-Perry. Chemik i jego liderka Jovana Brakocević-Canzian mieli tymczasem ogromne kłopoty z kończeniem ataków i od stanu 16:21 przeprowadziły już tylko dwie punktowe akcje.
W kolejnej odsłonie dobrą zmianę dała Martyna Czyrniańska, a skuteczność odzyskała Jovana Brakocevic-Canzian. To zaowocowało wygranym setem do 15.
Chemik rozpoczął czwartą partię od prowadzenia 5:2, ale set wymknął się mistrzyniom Polski spod kontroli w decydującym momencie. Po błędach Chemika i skutecznym zagrywkom Julity Piaseckiej ŁKS odskoczył na 24:19. Dwa punkty wywalczyła jeszcze Martyna Czyrniańska, ale kolejną piłkę meczową skończyła najlepsza siatkarka spotkania Veronica Jones-Perry.
(woj)