Jednego zwycięstwa brakuje Chemikowi do zdobycia trzeciego z rzędu mistrzostwa Polski.
- Policzanki jeszcze nie wygrały. Aby je powstrzymać, musimy zacząć grać swoją siatkówkę. – oceniła przed czwartkowym meczem środkowa PGE Atomu Trefl Sopot Zuzanna Efimienko.
Po dwóch meczach finału play off obrończynie tytułu prowadzą 2:0 – w pierwszym spotkaniu wygrały w Szczecinie 3:1, natomiast w drugim zwyciężyły 3:0.
- Dwie wygrane to spora zaliczka, ale Chemik jeszcze nie wywalczył mistrzostwa, zatem wszystko jest do zdobycia i do ugrania. Przed czwartkowym meczem w Sopocie musimy głównie odbudować się mentalnie oraz zaczął grać wreszcie swoją siatkówkę, bo do tej pory w ogóle tego nie robiłyśmy. - stwierdziła Efimienko.
Z kolei Justyna Łukasik podkreśliła, że jej drużyna musi poprawić głównie jeden element.
- Nasza gra bazuje na dobrej zagrywce. Kiedy szwankuje, nie jesteśmy w stanie nawiązać wyrównanej walki. Jeśli znowu stanie się ona naszym atutem, powinno być dobrze. – oceniła kolejna środkowa sopockiego zespołu.
W tym sezonie sopocianki nie wygrały z Chemikiem żadnego z sześciu spotkań – poza dwoma meczami finału play off wicemistrzynie kraju uległy najpierw 0:3 w Zawierciu w spotkaniu o Superpuchar Polski, następnie w fazie zasadniczej ekstraklasy przegrały na wyjeździe 1:3 oraz 2:3 we własnej hali, natomiast w Kaliszu w finale Pucharu Polski poniosły porażkę 1:3.
- Dwa poprzednie mecze pokazały, że nasza gra wymaga sporej poprawy, ale gdybym nie wierzyła, że jesteśmy w stanie pokonać Chemika, nie wybiegłabym w czwartek na parkiet. - skomentowała przyjmująca Atomu Maret Balkestein-Grothues.
Szansę na przełamanie tej kiepskiej passy wicemistrzynie Polski będą miały w czwartek o godzinie 18 w Ergo Arenie. Tylko triumf pozwoli im pozostać w grze, natomiast wygrana policzanek zakończy rywalizację. W przypadku zwycięstwa gospodyń czwarte finałowe spotkanie rozpocznie się w piątek w Sopocie także o 18.
- Dwie wygrane to olbrzymia zaliczka rywalek przed meczami u nas. Wiem, że kilka razy, po zmianie gospodarza, drugi zespół wyrównywał stan finałowej rywalizacji, uważam jednak, że teraz wygląda to trochę inaczej. Z pełnym szacunkiem do drużyn z poprzednich sezonów, ale nie były one tak silne jak obecnie Chemik. Nie powiem oczywiście, że nie da się wygrać z ekipą z Polic, bo to nie jest prawda, ale w znacznej mierze zależy to od dyspozycji dnia mojego zespołu. Musimy też zagrać całą drużyną. - podsumował trener PGE Atomu Trefl Lorenzo Micelli.
Fot. R. Pakieser