Rozmowa z Joanną Wołosz, nową rozgrywającą Chemika Police
- Przeniosła się pani z drugiej drużyny Ligi Mistrzyń do Chemika, który w Final Four tych rozgrywek nie odegrał znaczącej roli. Zrezygnowała pani z gry w słynącej z wysokiego i wyrównanego poziomu ligi włoskiej i przeniosła do Orlen Ligi, gdzie tylko kilka drużyn gra na najwyższym poziomie. Co zadecydowało o powrocie do Polski?
- Liga włoska jest wyrównana, ale liga polska też zmierza ku temu. Wydaje mi się, że to nie jest krok w tył. Myślę, że Chemik jest dziś kadrowo silniejszy niż mieliśmy w poprzednim sezonie zespół w Busto. Do powrotu do Polski klub przekonał mnie tym, że ma się wzmocnić, sportowo walczyć o Final Four Ligi Mistrzyń i ugrać w tych rozgrywkach coś więcej niż w poprzednim sezonie. Lubię wyzwanie i to jest wyzwanie do zrobienia. Klub został tak zorganizowany, że można taki wynik osiągnąć. Nie ukrywam, że liczę na sukcesy w Lidze Mistrzyń.
- Czego będzie pani brakowało w Polsce po dwóch latach spędzonych we Włoszech - włoskiego klimatu, a może śródziemnomorskiej kuchni?
- Wydaje mi się, że włoskiego jedzenia. W każdym regionie, przez który się przejeżdżało można było spróbować czegoś smacznego. Może jeszcze słońca i tego, że było tam zdecydowanie cieplej. Nie mniej cieszę się, że znów jestem w Polsce. Będę bliżej domu i znajomych. ©℗ (woj)
Cały wywiad w czwartkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu