Wtorek, 24 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka ręczna. Zemsta Stojkovica

Data publikacji: 14 lutego 2016 r. 20:27
Ostatnia aktualizacja: 14 lutego 2016 r. 20:27
Piłka ręczna. Zemsta Stojkovica
 

SUPERLIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH: KPR RC Legionowo - POGOŃ Szczecin 24:23 (12:11)

POGOŃ: Morawski, Tatar - Bruna 8, Walczak 5, Zaremba 4, Gierak 4, Jedziniak 1, Kniaziew 1, Krysiak, Trzaszczka, Fedeńczak

Niedzielny mecz w Legionowie był dramatyczny do ostatnich sekund, kiedy to emocje sięgnęły zenitu. Na 13 sekund przed końcem Pogoń przegrywała jedną bramką, ale była w posiadaniu piłki.

Odpowiedzialność na swe barki wziął Gierak i zdecydował się na rzut z trudnej pozycji pod silną presją defensywy legionowian. W pojedynku tym lepszym okazał się jednak bramkarz gospodarzy, którzy dzięki temu wywalczyli komplet punktów.

Zespół KPR-u zwyciężył, a sukces zawdzięcza w dużej mierze swoim bramkarzom, w tym byłemu golkiperowi Pogoni - Stojkovićowi. Wzniósł się on na szczyt swoich umiejętności, a równie wysoką formę demonstrował też jego zmiennik, więc bramka gospodarzy była praktycznie jak zamurowana.

Siłą obu drużyn byli snajperzy na rozegraniu, którzy od pierwszych minut grali na parkiecie pierwsze skrzypce. W Pogoni ciężar gry wziął na siebie Gierak, który na początku miał udział właściwie w każdej bramce szczecinian. Później długimi fragmentami w głównej roli występował Czech Bruna.

- Mecz był bardzo zacięty i wyrównany, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, bo na prowadzenie wychodził raz jeden, raz drug zespół - powiedział trener Pogoni Antoni Parecki. - W pierwszej połowie legionowianom udało się objąć 3-bramkowe prowadzenie, ale po maksymalnej mobilizacji całego zespołu, udało nam się do przerwy zmniejszyć straty do zaledwie jednego gola. Po zmianie stron to my dla odmiany dyktowaliśmy przebieg parkietowych wydarzeń i ostatni kwadrans rozpoczynaliśmy z 2-bramkową przewagą.

Niestety, nerwy wzięły górę i w poczynania obu drużyn wdarł się chaos. Zaczęły mnożyć się niecelne podania oraz faule w ataku. Pięć minut przed końcem meczu dwaj szczecinianie zostali ukarani 2-minutowymi karami. Rywale wykorzystali szansę i objęli 2-bramkowe prowadzenie.

Na tym emocje wcale się jednak nie skończyły. Chwilę później było już tylko 24:23, a Pogoń przejęła piłkę i doszło do opisanej na wstępie sytuacji, gdy Gierak miał szansę na wyrównanie.

- Rywal w ostatnim kwadransie odrobił straty i wyszedł na prowadzenie - podsumował spotkanie A. Parecki. - Powodem porażki była nieskuteczność rzutowa w dogodnych sytuacjach. Nasz atak niestety szwankował, bo z gry defensywnej swoich podopiecznych jestem zadowolony. Nie zawiedli mnie, bo walczyli i zostawili na parkiecie sporo zdrowia. Cały zespół zasłużył na słowa podziękowania, a chyba najwięcej z siebie dał Bruna, któremu dzielnie sekundowali Gierak, Zaremba, Walczak, Kniaziew i pozostali koledzy. Sporo krwi napsuł mi natomiast Stojković, były bramkarz Pogoni, obecnie strzegący legionowskiej bramki. Na domiar złego równie dobrze spisywał się Krekor, drugi golkiper gospodarzy. Mimo porażki nie załamujemy się i będziemy walczyć dalej.©℗ (mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA