PGNiG Superliga piłkarzy ręcznych: SANDRA SPA POGOŃ Szczecin - GÓRNIK Zabrze 25:27 (11:15)
POGOŃ: Arsenić, Wiunik - Krupa 5, Jedziniak 3, Krysiak 3, Krok 3, Polok 3, Wąsowski 2, Gierak 2, Zaremba 2, Kapela 1, Starcević 1, Zalewskij, Bosy
GÓRNIK: Skrzyniarz - Przytuła 8, Artemienko 4, Gogola 3, Ivanytsia 3, Adamuszek 3, Ilczenko 3, Molski 2, Łyżwa 1, Krawczyk, Dudkowski, Kaczor, Rutkowski
Piłkarzem numer jeden meczu był snajper gości, reprezentant Polski Damian Przytuła, który strzałami z dystansu kończył niemal każdą akcję zabrzan, a w pierwszej części gry strzelił aż 7 bramek. Po przerwie zupełnie stracił jednak skuteczność i to nawet z rzutów karnych, których Górnik miał aż pięć, a szczecinianie ani jednego. Dobrze prezentowali się też bramkarze obu drużyn, Maksym Wiunik oraz Jakub Skrzyniarz.
Do przerwy długo był remis, ale cztery gole zdobyte przez zabrzan pod rząd, przesądziły o ich dobrych nastrojach w przerwie. Gdy w 35. minucie na 19:13 podwyższył Górnik, wydawało się, że szczecinianie już się nie podniosą i przegrają z faworytem, ale po obronie przez Wiunika rzutu karnego wykonywanego przez Dmytro Artemienkę, wstąpiła nadzieja w serca szczecinian, a wkrótce kontaktową bramkę strzelił Paweł Krupa i wynik brzmiał już tylko 21:22.
Zabrzanie często trafiali w tej fazie gry na ławkę kar, ale niestety, Pogoń nie potrafiła wykorzystać przewagi liczebnej. W kluczowym momencie Patryk Krok stanął przed szansą na doprowadzenie do remisu 26:26, ale po kontrze przegrał pojedynek sam na sam ze Skrzyniarzem. Trener Górnika Marcin Lijewski wziął czas, uspokoił sytuację, a ostatecznie sytuację wyjaśnił rzut zabrzanina Gogoli.
(mij)