Rozmowa z Adrianną Płaczek, bramkarką Pogoni Baltica
PIŁKARKI ręczne Pogoni Baltica mają w tegorocznych rozgrywkach superligi komplet zwycięstw. W sobotę szczecinianki czeka jednak najtrudniejszy sprawdzian w sezonie – mecz z mistrzyniami Polski Selgrosem Lublin.
– Czy mecz z mistrzyniami Polski powoduje dodatkową mobilizację?
– Oczywiście, że tak. Do tego meczu przygotowujemy się już od dłuższego czasu. Analizujemy występy i grę Selgrosu i jeśli zraelizujemy założenie taktyczne możemy być spokojne o zwycięstwo.
– W poprzednich rozgrywkach w sezonie zasadniczym Pogoń Baltica dwukrotnie pokonała Selgros, ale już w finale play-off wygrała tylko jedno z czterech spotkań. Jak pani myśli dlaczego tak potoczyła się decydująca o mistrzostwie Polski batalia?
– Myślę, że przerosła nas presja i stawka spotkań finałowych. Po raz pierwszy grałyśmy o złoty medal superligi, podczas gdy dla Selgrosu był to już kolejny finał z rzędu. Doświadczenie było po stronie lublinianek.
– Przed nowym sezonem w Pogoni Baltica doszło do tylko jednej zmiany kadrowej, podczas gdy z Selgrosu odeszły dwie podstawowe zawodniczki. Czy można powiedzieć, że Pogoń Baltica się wzmocniła, a Selgros osłabił?
– Na pewno na naszą korzyść przemawia to, że gramy w niemal niezmienionym składzie kolejny sezon. Selgros stracił Quintano i Dżukiewa, ale dołączyły młode zawodniczki. Ostatni mecz z Zagłębiem pokazał, że połączenie młodości z doświadczeniem dobrze fukcjonuje.
– Wróćmy jeszcze do reprezentacji, do której w ostatnim czasie regularnie powoływanych jest pięć zawodniczek Pogoni Baltica. Czy fakt, że asystentem trenera Leszka Krowickiego jest Adrian Struzik zdecyduje, że szczeciniaki pojadą w komplecie na grudniowe mistrzostwa Europy do Szwecji?
– O tym kto pojedzie na mistrzostwa Europy będzie decydowała aktualna dyspozycja i na pewno nie będzie miało znaczenia, że asystentem w kadrze jest nasz klubowy trener Adrian Struzik. Chciałabym, abyśmy pojechały do Szwecji w jak najliczniejszej klubowej grupie. Rozmawiał Wojciech TACZALSKI