Więcej odpoczynku, to sposób przygotowania się szczypiornistek Pogoni Szczecin do dwumeczu w Lublinie. Po dwóch spotkaniach tegorocznego finału mistrzostw Polski Pogoń Baltica remisuje z MKS Selgros Lublin 1-1. Tytuł zdobędzie zespół, który wygra trzy mecze. Kolejne dwa spotkania odbędą się w sobotę (14 maja) i niedzielę (15 maja) w hali lubelskich obrończyń tytułu.
- W ostatnich dwóch sezonach udawało nam się wygrywać w lubelskiej hali, więc to wcale nie musi być atut gospodyń. Jednak przestrzegałbym przed nadmiernym optymizmem. MKS Selgros to zespół, który w rundzie finałowej potrafi grać zdecydowanie lepiej niż w zasadniczej. Mają obycie w meczach o wysoką stawkę. To ich potężny atut. - uważa Łukasz Kalwa, asystent trenera Pogoni Baltica.
Psychologiczna przewaga po stronie Pogoni
Pogoń w rundzie zasadniczej wygrała oba spotkania z Selgrosem. Pierwszej porażki z lubliniankami doznała dopiero w minioną sobotę w pierwszym meczu finałowym. Dzień później za to rozgromiła MKS Lublin różnicą aż 12 bramek.
- W pierwszym spotkaniu po przerwie dało o sobie znać zmęczenie. My trzy dni wcześniej zakończyliśmy trudną batalie półfinałową z Vistalem Gdynia. Dzień później zaczęliśmy więcej rotować składem. Na parkiecie pojawiły się niemal wszystkie zawodniczki. Dużą rolę odegrała Karolina Kochaniak, która zwykle rzadziej gra. Gdy w drugiej połowie nasza przewaga rosła, lublinianki podłamało to psychicznie. Nie potrafiły wyprowadzać skutecznych akcji. Stąd tak wysoki wynik. Nawet nie marzyłem, by taką różnicą wygrać z obrończyniami tytułu. - powiedział Kalwa.
Więcej odpoczynku
Przed rewanżami trenerzy szczecińscy nieco zmienili system przygotowań. Dali zawodniczkom więcej odpoczynku. Do treningów wrócili w środę. W piątek zespół wyjeżdża w 800-kilometrową podróż na lubelszczyznę. Jedna wygrana w Lublinie będzie oznaczała powrót na decydujący mecz do Szczecina (18 maja). Jeśli któryś z zespołów wygra dwa najbliższe mecze - zostanie mistrzem Polski.
- Skupiamy się nie na dwumeczu, a tylko na najbliższym, sobotnim spotkaniu. Staram się, by dziewczyny zapomniały o 12-bramkowym zwycięstwie, bo nic nie usypia tak, jak sukces. Dowodem tego była choćby postawa Selgrosu w drugim meczu finałowej rywalizacji. Dla nas praca nad czwartym spotkaniem zacznie się dopiero po zakończeniu trzeciego. Wtedy siądziemy całym sztabem trenerskim by opracować plan na niedzielę. - podkreśliła Maja Marciniak, trener mentalny Pogoni Baltica.
Przewaga w zespołowości
Zdaniem szczecińskich trenerów, przewaga Pogoni Baltica nad Selgrosem może leżeć w zespołowości.
- Lublin ma zdecydowane liderki, którym jak nie idzie, jest problem. My od lat przyjęliśmy strategię zbudowania zespołu, który będzie mistrzowską szesnastką, a nie drużyną mistrzyń. Taki zespół mamy. Tu liderką w meczu może zostać Adriana Płaczek, Monika Głowińska, Hania Jaszczuk czy Agata Cebula. Każda z nich może pociągnąć drużynę. - uważa Marciniak.
Wtóruje jej Kalwa.
- Różnorodność jest naszą największą zaletą. My potrafimy dobrze grać z kontry, innym razem dominują u nas akcje skrzydłami. Jeszcze kiedy indziej dominującą rolę odgrywa Moniky Bancilon rzucająca z drugiej linii, albo gra do obrotowej. To sprawia, że rywalkom ciężko opracować taktykę na grę przeciwko nam. - twierdzi Kalwa.
Pogoń dotychczas trzykrotnie zdobywała mistrzostwo Polski w piłce ręcznej kobiet. Po raz ostatni w 1991 roku. MKS Lublin to 18-krotny mistrz kraju. Wygrał finałowe rywalizacje w trzech ostatnich sezonach.
Fot. R. Pakieser