III liga piłkarska: RADUNIA Stężyca - CHEMIK Police 2:1 (0:0); 0:1 Protasenko (68), 1:1 Iwanowski (86), 2:1 Polański (90+4).
Przed niedzielnym meczem zdecydowanymi faworytami byli gospodarze, którzy skompletowali silny, doświadczony skład i zamierzają walczyć o czołowe lokaty, a tymczasem chemicy musieli zagrać bez dwóch najbardziej doświadczonych zawodników: Ławy, Kapelusza i Szewczykowskiego. Mimo takiego rozkładu kart pierwsza połowa była wyrównana, a po przerwie po wzorowo rozegranej, kombinacyjnej kontrze i podaniu ze skrzydła, Protasenko strzałem z 12 metrów dał policzanom prowadzenie.
Nasz zespół długo dzielnie się bronił, ale Radunia atakowała z impetem i w 86 minucie, po rzucie rożnym, do piłki wyskoczyło aż trzech zawodników ze Stężycy, a jeden z nich zdobył wyrównującą bramkę.
W doliczonym czasie gry, w potwornym zamieszaniu pod policką bramką, gospodarze po raz drugi umieścili piłkę w siatce. Nie był to jednak jeszcze koniec emocji, bo Chemik przeprowadził akcję rozpaczy, po której strzał Kowalczyka trafił w słupek.
- Czujemy bardzo duży niedosyt, bo straciliśmy trzy punkty, gdyż w ostatnich minutach zabrakło nam koncentracji i determinacji - powiedział trener Chemika Łukasz Borger. - Wyrównującej bramce trudno było zapobiec, bo gospodarze skoczyli do piłki bardzo agresywnie istną ławą, ale o drugiego gola mamy do siebie pretensje. Zabrakło nam doświadczenia, by z trudnego terenu wywieźć choć jeden punkt. Mecz był otwarty, nie nastawiliśmy się na defensywę, więc było sporo podbramkowych sytuacji z obu stron. Mimo osłabienia w składzie, rozegraliśmy bardzo dobre zawody i nie mogę mieć pretensji do zawodników, bo włożyli maksymalny wysiłek, by odnieść jak najlepszy wynik, ale niestety, zabrakło nam szczęścia. ©℗ (mij)
Fot. Ariel Szydłowski