ŚWIT Skolwin - UNIA Janikowo 1:0 (1:0); 1:0 Nagórski (32).
Do meczu z najbardziej bramkostrzelnym III-ligowcem skolwinianie przystąpili mocno skoncentrowani i nie dali sobie strzelić ani jednego gola, a dodajmy, że w tym sezonie to już jedenasty mecz Świtu, w którym nasza drużyna nie traci bramki.
Spotkanie było trudne, zacięte i nie brakowało w nim walki, a nieco więcej sytuacji strzeleckich - szczególnie po przerwie - wypracowali sobie gospodarze i zasłużenie zwyciężyli w ostatnim tej jesieni ligowym pojedynku.
Jedyna bramka padła w 32 minucie, gdy Adam Nagórski na dwudziestym metrze ograł rywala i mocnym strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce. W drugiej połowie najlepsze okazje do podwyższenia wyniku miał po kontratakach Łukasz Kopeć.
Janikowianie, wśród których jednym z najbardziej doświadczonych zawodników był były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin i Floty Świnoujście Maciej Mysiak, praktycznie ani razu nie mieli tzw. stuprocentowej okazji pod bramką Świtu.
Największy wkład w zwycięstwo drużyny trenowanej przez Andrzeja Tychowskiego mieli: Adam Nagórski, biorący na siebie ciężar gry, Adam Ładziak świetnie reżyserujący i rozgrywający akcje oraz młodzieżowiec Adrian Mach dobrze radzący sobie w defensywnej pomocy, rozbijający ataki rywali i brylujący w powietrznych pojedynkach.
BAŁTYK Koszalin - CHEMIK Police 3:1 (1:0); 1:0 Putno (40), 2:0 Gruchała-Węsierski (50), 3:0 Waleński (77), 3:1 Wiejkuć (90).
Derby województwa zachodniopomorskiego długo były wyrównane, ale tuż przed przerwą gospodarze objęli prowadzenie po strzale Bartłomieja Putny, a podwyższyli je niedługo po wznowieniu gry, gdy celnym uderzeniem popisał się Dawid Gruchała-Węsierski.
Te dwa stracone gole podłamały policzan, którzy całkowicie oddali inicjatywę gospodarzom i Bałtyk miał sporo sytuacji strzeleckich, z których wykorzystał zaledwie jedną po strzale rosłego stopera Szymona Waleńskiego. Honorową bramkę dla chemików w ostatniej minucie po rzucie rożnym i podbramkowym zamieszaniu zdobył Adam Wiejkuć.
- Do 40 minuty mecz toczył się pod naszą kontrolą, ale tuż przed przerwą i zaraz po niej, po naszych szkolnych błędach straciliśmy dwa gole i z drużyny zeszło przysłowiowe powietrze, a rywale już niepodzielnie panowali na boisku, wypracowując sobie wiele podbramkowych sytuacji strzeleckich - powiedział trener Chemika Łukasz Borger. - Nie tak wyobrażaliśmy sobie pożegnanie jesieni... ©℗ (mij)