Piłkarze Pogoni Szczecin pokonali Podbeskidzie Bielsko 2:0 (0:0) po golach Dwaliszwiliego (56, 77).
Pogoń grała w składzie: Słowik - Rudol, Czerwiński, Fojut, Lewandowski - Matras, Murawski - Listkowski (78, Listkowski), Akahoshi (85, Walski), Małecki (46, Dwaliszwili) - Frączczak.
Pogoń rozegrała jedno z najlepszych spotkań w roku. Pokonała pewnie Podbeskidzie nie mając praktycznie słabych punktów. Szczecinianie oddali aż 15 strzałów, w tym 9 celnych, zanotowali 5 otwierających podań i aż 25 kontaktów z piłką w polu akrnym przeciwnika.
Wydarzeniem pierwszej części gry byłą sytuacja, po której Zubas - bramkarz drużyny przeciwnej - dotknął poza polem karnym piłkę ręką. Gdyby nie ta interwencja, to Listkowski zdobyłby gola. Sędzia nie zauważył zdarzenia i skrzywdził portwców nie pokazując Zubasowi czerwonej kartki.
Pogoń przed przerwą była drużyną lepszą. Szybciej operowała piłką, była agresywniejsza i groźniejsza pod polem karnym przeciwnika. Gospodarze przed przerwą oddali 7 strzałów, w tym celne. Podbeskidzie na 4 próby nie zanotowało żadnej celnej.
Szczecinianie w swoich poczynaniach mieli więcej jakości, wykonywali aż 7 rzutów rożnych, tradycyjnie mieli dobre okazje po stałych fragmentach gry. Dwa strzały głową Matrasa były prosto w bramkarza, a Czerwińskiego niecelny.
W przerwie trener Michniewicz dokonał jednej zmiany. W miejsce przyzwoicie spisującego się Małeckiego wszedł do gry Dwaliszwili. Zupełnie odmienił grę portowców, był aktywny, utrzymywał się przy piłce, przez co Pogoń przeniosła ciężar gry bliżej bramki Zubasa.
Pogoń wygrala 2:0, ale mogła znacznie wyżej. Dwukrotnie gości ratował od pewnej utraty gola Zubas - po strzałach Dwaliszwiliego i najlepszego na boisku Murawskiego.
Zobacz i posłuchaj, co po meczu powiedzieli Vladimir Dwaliszwili i Jakub Czerwiński:
Po meczu powiedzieli:
Robert Podoliński (trener Podbeskidzia): - Dzisiaj nie byliśmy w stanie nawiązać wyrównanej walki z Pogonią. Zagraliśmy bodaj najsłabsze spotkanie w rundzie. Momentami wyglądaliśmy jak grupa, która nigdy nie współpracowała z sobą. Weszliśmy w mecz słabo, bez koncentracji. Potem próbowałem zmieniać zawodników czy ustawienie - bez skutku. Mieliśmy za duże braki, by ten mecz ułożył się inaczej.
Czesław Michniewicz (trener Pogoni): - Kilka akcji na początku drugiej połowy poniosło trybuny do dopingu. To sprawiło, że zawodnicy czując wsparcie zaczęli grać lepiej. Dwaliszwili dał bardzo dobrą zmianę. Już w tygodniu sygnalizował zwyżkę formy. Wiedziałem, że nie ma siły na cały mecz. Miał siły na pół. Wiedzieliśmy, że Marek Sokołowski wraca po kontuzji. Chcieliśmy nękać go biegając do przodu i do tyłu, by go zmęczyć. Przyniosło to oczekiwany skutek. Żałuję, że nie udało się zdobyć trzeciej bramki, bo grałoby się już całkiem spokojnie. Podbeskidzie, jak to na górali przystało, grało do końca i gdyby nie Kuba Słowik, zaraz po naszym golu zdobyłoby bramkę na 2:1. Wbrew pozorom - po trzech zwycięstwach z rzędu - nie chcę, by ta runda trwała dalej. Mam dość piłki i chłopcy chyba już też.
Zobacz i posłuchaj, co po meczu powiedzieli trenerzy obu drużyn, Robert Podoliński i Czesław Michniewicz:
Fot. R. Pakieser