W zaległym spotkaniu piłkarskim 6. kolejki PKO BP Ekstraklasy Raków na swym stadionie zasłużenie wygrał z Pogonią, a zwycięstwo zespołowi spod Jasnej Góry zapewnił wprowadzony po przerwie rezerwowy.
RAKÓW Częstochowa - POGOŃ Szczecin 1:0 (0:0); 1:0 Mateusz Wdowiak (55).
RAKÓW: Vladan Kovačević - Bogdan Racovițan (46 Mateusz Wdowiak), Zoran Arsenić, Milan Rundić - Fran Tudor, Giánnis Papanikoláou, Szymon Czyż, Ivi López (85 Wiktor Długosz), Bartosz Nowak (70 Władysław Koczerhin), Patryk Kun - Vladislavs Gutkovskis (70 Fabian Piasecki)
POGOŃ: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Kóstas Triantafyllópoulos (83 Léo Borges), Benedikt Zech, Luís Mata (83 Marcel Wędrychowski) - Jean Carlos Silva (62 Mariusz Fornalczyk), Damian Dąbrowski, Mateusz Łęgowski (62 Wahan Biczachczjan), Sebastian Kowalczyk, Kamil Grosicki - Luka Zahovič (55 Pontus Almqvist)
Żółte kartki: Kun, Racovițan, López, Piasecki, Papanikoláou - Dąbrowski, Zahovič, Fornalczyk, Léo Borges, Biczachczjan. Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 5012.
Już w 9. minucie po stracie piłki przez chyba faulowanego Łęgowskiego, Gutkovskis przegrał akcję sam na sam ze Stipicą, ale piłka wróciła do niego, czego powtórnie nie wykorzystał. Dwie minuty później Grosicki dośrodkował do Zahovič, ale jego strzał głową został zablokowany, a akcję szczecinian zakończył Dąbrowski obronionym strzałem. W 21. minucie ponownie zacentrował Grosicki, ale w ostatniej chwili Carlosa Silvę uprzedził Rundić. W ostatnim kwadransie przed przerwą zaznaczyła się przewaga częstochowian. Już w 29. minucie Zech przyjął na tułów strzał Czyża, a w 37. minucie strzał Lopeza pewnie złapał Stipica, a minutę później nasz bramkarz musiał interweniować przed polem karnym. Trzy minuty później Nowak zagrał piłkę świetnie ustawionym kolegom, ale na szczęście dla Pogoni Gutkovskis postanowił zamknąć akcję i skiksował, nie zauważając wybiegającego na czystą pozycję Kuna. Minutę później szczeciński bramkarz przerwał akcję Rakowa, uprzedzając rywali.
Pierwsze dziesięć minut drugiej połowy było wyrównane, a w 55. minucie rozstrzygnęły się losy meczu, gdy Nowak zwiódł dwóch obrońców Pogoni i dośrodkował do niepilnowanego, wprowadzonego w przerwie Wdowiaka, który głową pokonał Stipicę. Portowcy tuż po wznowieniu gry mogli wyrównać, ale wprowadzony sekundy przed straconym golem Almqvist nie doszedł do centry Grosickiego. Później częstochowianie byli bliżsi podwyższenia rezultatu niż Pogoń wyrównania. W 64. minucie Stipica z trudem obronił strzał Gutkovskisa. Cztery minuty później nasz bramkarz odbił piłkę po uderzeniu Lopeza z rzutu wolnego, a dobitkę Wdowiaka sparował na rzut rożny. Minutę później po dośrodkowaniu Kuna, Arsenić główkował nie całkiem skutecznie, a dobitka Wdowiaka poszybowała nad poprzeczką. Jedynymi szansami Pogoni, były: kończący składną akcję niecelny strzał Fornalczyka w 73. minucie i zbyt lekka główka Bartkowskiego trzy minuty później. Gospodarze strzelali jeszcze tuż nad bramką, w 79. minucie Czyż, a cztery minuty później Lopez. W 83. minucie szwedzki trener Pogoni Jens Gustafsson dokonał zmian „ostatniej szansy", zastępując dwóch podstawowych obrońców, Triantafyllópoulosa i Matę, przez ofensywnego Wędrychowskiego i debiutującego w PKO BP Ekstraklasie Borges, ale nie przyniosło to skutku.
Częstochowianie wygrali zasłużenie, choćby dlatego, że strzelali dwa razy częściej, a jeśli chodzi o uderzenia celne, to ich przewaga była jeszcze większa, podobnie jak przy rzutach rożnych. Gospodarze byli też agresywniejsi i zdecydowanie częściej faulowali, co nie jest może chwalebne, ale w środę przyniosło efekt.
- W pierwszej połowie mecz był bardzo zacięty, mieliśmy swoje szanse, ale Raków także, choć broniliśmy dobrze jako zespół - powiedział po spotkaniu trener Pogoni Jens Gustafsson. - Po przerwie Raków zepchnął nas do defensywy, a my pozwoliliśmy mu na to. Po stracie bramki nie poznawałem naszych zawodników, Pogoni, którą chcemy być. Nie mogę być zadowolony z tego spotkania. Jestem zawiedziony wynikiem i naszą postawą. Mamy pewne rzeczy, które musimy poprawiać. Obecnie gramy z jednym napastnikiem i dotąd funkcjonowało to dobrze, ale w przyszłości nie wykluczam, że będziemy grać z dwoma napastnikami. Myślę, że stracony gol spowodował u nas stres, a zmiany nie wniosły tego, co chcieliśmy osiągnąć. Musimy być o wiele lepsi w niedzielę w Kielcach, żeby wygrać z Koroną.
Po przegranym meczu z Rakowem, Pogoń nie wróci do Szczecina, lecz na krótkim zgrupowaniu na południu Polski, przygotowywać się będzie do niedzielnego pojedynku z Koroną w Kielcach, który rozpocznie się o godz. 15. W spotkaniu tym nikt ze szczecinian nie będzie musiał pauzować za kartki, ale nie wiadomo, czy do grona od dawna kontuzjowanych (Alex Gorgon, Michał Kucharczyk i Rafał Kurzawa, choć ten ostatni wznowił już treningi), po meczu z Rakowem nie dołączą Triantafyllópoulosa i Grosicki. Być może do Kielc przyjedzie ktoś z piłkarzy, którzy w środę grali w zespole rezerw w Pucharze Polski z GKS-em Katowice (Kacper Smoliński, Bartłomiej Mruk lub Stanisław Wawrzynowicz). ©℗ (mij)