Eliminacje piłkarskich mistrzostw świata. Polska - Kazachstan 3:0 (1:0) 1:0 Milik (11), 2:0 Glik (74), 3:0 Lewandowski (86, karny).
Żółte kartki: Dmitrienko, Sujumbajew, Łogwinienko, Kuat (Kazachstan).
Sedziował Andris Treimanis (Łotwa)
Widzów: 56 963
Polska: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Rybus - Makuszewski (65, Błaszczykowski), Zieliński, Mączyński (89, Bednarek), Milik, Grosicki (90, Teodorczyk) - Lewandowski.
Kazachstan: Łorija - Sujumbajew, Achmietow, Łogwinienko, Dmitrienko, Szomko - Biejsiebiekow (86, Tagybiergien), Kuat, Darabajew - Chiżniczenko (68, Szczotkin), Murtazajew.
Polska reprezentacja piłkarska zrehabilitowała sie za wysoka porażkę z Dania w Kopenhadze, pokonała w Warszawie Kazachstan, na dwie kolejki przed zakończeniem eliminacji utrzymała trzypunktowa przewagę nad Danią i Czarnogórą, które również wygrały swoje mecze, ale na pewno swoja gra i postawą nie uspokoiła kibiców, raczej potwierdziła, że fatalny mecz w Kopenhadze nie był przypadkowy, wynikał z określonych problemów i piłkarskich ograniczeń.
Kazachowie sa najsłabszym zespołem w grupie, nie wygrali jeszcze meczu, a w poniedziałkowy wieczór sprawili polskiej drużynie duże problemy. Bronili się dzielnie, rozbijali chaotyczne ataki gospodarzy, ale też potrafili groźnie zaatakować. Mieli swoje sytuacje, zdobyli nawet gola, ale sędzia go nie uznał.
To nie było łatwe i spokojnie wywalczone zwycięstwo, a tego się spodziewano. To był tylko Kazachstan, a nerwy były dość spore. Miało się nieodparte wrażenie, że odrobinę mocniejszy zespół wykorzystałby słabość naszej reprezentacji, mało jest w Europie drużyn, które tego dnia byłyby przecież łatwiejszym przeciwnikiem.
Dobry początek
Mecz polskiej drużynie ułożył się znakomicie, gospodarze szybko zdobyli gola, atakowali, dominowali, przebywali na połowie rywala, ale sytuacji zbyt wielu nie stwarzali. Najlepszej okazji nie wykorzystał Milik po dokładnym dograniu piłki przez Lewandowskiego.
Nasz kapitan miał wyjątkowego pecha. Jego świetnego podania nie wykorzystał nie tylko Milik, ale po przerwie również Błaszczykowski. Największym skandalem było jednak nieuznanie gola, sędzia uznał, że piłka po wykonanym rzucie wolnym przez napastnika Bayernu nie minęła linii bramkowej, a wyraźnie ją minęła.
Na szczęście ta sytuacja nie miała wpływu na końcowy wynik, kilka minut później przesądzającego o zwycięstwie gola zdobył Glik. Wtedy mecz zrobił się spokojniejszy, polski zespół poczynał sobie pewniej, natomiast kazachski poczuł się zrezygnowany. Kolejne pomyłki popełniał sędzia, podyktował dla gospodarzy rzut karny, choć faulu raczej nie było.
Niezły wynik
Wynik jest niezły, raczej oczekiwany bez względu na problemy mentalne, jakie mogły wyniknąć po piłkarskiej traumie z Kopenhagi, świadczy o dużej przewadze naszej drużyny, wyższość polskiej reprezentacji była niepodważalna, ale długimi okresami nie było tego widać na boisku.
W drużynie ewidentnie brakuje znajdującego się w wysokiej formie Krychowiaka. To był piłkarz scalający drużynę, a jego brak w dłuższej perspektywie jest odczuwalny i całkowicie zmienia oblicze zespołu.
Przed polskim zespołem jeszcze dwa mecze: z Armenią na wyjeździe i Czarnogórą u siebie. Do awansu brakuje czterech punktów i nie powinno być problemów z ich zdobyciem. ©℗ (par)