W pojedynku zespołów mających szanse walczyć w barażach o awans na ekstraklasowe zaplecze, niewielką optyczną przewagę mieli goście z dalekiego Rzeszowa, ale biorąc pod uwagę, że do 86. minuty prowadził zespół ze Skolwina, podział punktów sprawił szczecinianom spory niedosyt...
II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - RESOVIA Rzeszów 1:1 (0:0); 1:0 Dawid Kort (64), 1:1 Radosław Adamski (86).
ŚWIT: Jakub Rajczykowski - Szymon Nowicki (74 Damian Ciechanowski), Rafał Remisz, Krzysztof Janiszewski, Jędrzej Góral, Kacper Nowak - Bartłomiej Kasprzak, Kacper Wojdak (46 Aron Stasiak), Dawid Kort (90 Alan Dziuniak) - Grzegorz Aftyka (74 Oskar Kalenik), Krzysztof Ropski
Żółte kartki: Stasiak - Kornel Rębisz. Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk). Widzów 550.
Rzeszowianie (prowadził ich jako trener były piłkarz Pogoni Szczecin Piotr Kołc, a w składzie widzieliśmy eksportowca Gracjana Jarocha) częściej byli w posiadaniu piłki, oddali więcej strzałów, a celnych także i w rzutach rożnych również mieli przewagę, czym sprawili satysfakcję swoim najwierniejszym kibicom, których blisko 30 przejechało przez cały kraj, by dopingować ukochaną drużynę, co postawiło też na nogi szczecińską policję, bo widzieliśmy wielu funkcjonariuszy z psami i specjalny wóz do przewozu czworonogów.
W pierwszej połowie oglądaliśmy strzał tuż nad poprzeczką Remisza, atomowe uderzenie z rzutu wolnego Korta (do dobitki niestety nikt nie doszedł) i minimalnie niecelną próbę wspomnianego byłego portowca tuż przy słupku. Pod drugą bramką strzałów było znacznie więcej, lecz dobrze bronił Rajczykowski, a raz z trudem przerzucił piłkę nad poprzeczką i pomagali mu też zawodnicy z pola (jeden okupił to prawdziwym nokautem, przyjmując uderzenie na głowę, a Góral wybił piłkę z linii bramkowej).
Po przerwie mecz się nieco wyrównał, a w 64. minucie szczecinianie objęli prowadzenie, gdy akcję rozwinął Kort i podał do Aftyki, który sprytnie opanował piłkę, zagrywając ją Ropskiemu, a ten odegrał ją inicjatorowi ataku, który precyzyjnym, technicznym strzałem wręcz ocierającym się o słupek, zdobył gola dla Świtu. Ekipa ze Skolwina chciała utrzymać skromne prowadzenie i nieco się cofnęła, a przewagę uzyskała Resovia. W 72. minucie Rajczykowski intuicyjnie obronił groźny strzał z bliska bardzo aktywnego rezerwowego Dawida Bałdygi, który kilka minut później był sam na sam ze szczecińskim bramkarzem i ograł go, lecz z bardzo ostrego kąta nie zdołał już oddać skutecznego uderzenia. Niestety, w 86. minucie po wrzutce w pole karne (czy aby nie było tam spalonego, ale w II lidze nie ma VAR-u, a z wysokości trybun trudno podważać decyzje arbitrów) i odegraniu piłki, stoper Adamski z kilkunastu metrów doprowadził do remisu. Chwilę przed wyrównaniem i kilka minut po nim, goście reklamowali zagrania ręką w szczecińskim polu karnym, ale sędzia miał inne zdanie na ten temat. W doliczonym czasie obie drużyny mały jeszcze szanse przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i było to po wrzutach z autu; najpierw zrykoszetowany strzał Remisza obronił Jakub Tetyk, a w ostatniej minucie tzw. centrostrzał Macieja Kowalskiego-Haberka minął słupek. ©℗
(mij)