Wtorek, 16 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Z Arkonii do wielkiego Górnika

Data publikacji: 28 lutego 2018 r. 09:05
Ostatnia aktualizacja: 28 lutego 2018 r. 09:05
Piłka nożna. Z Arkonii do wielkiego Górnika
 

Pogoń rozegra w środowy wieczór w Zabrzu mecz z legendarnym Górnikiem (początek, g. 18), którego historię na przełomie lat 60 i 70 pisał wychowanek Arkonii Szczecin Władysław Szaryński.

W wieku 16 lat zadebiutował w barwach Arkonii w ekstraklasie, szansę debiutu otrzymał od Stefana Żywotki, zdobył 100 bramkę dla Arkonii w meczach ekstraklasy, to był ostatni gol Arkonii na tym szczeblu rozgrywek, Arkonia przegrała na stadionie w Lasku Arkońskim z Polonią Bytom 1:4 (1:0).

Przez wielu uważany za najwybitniejszego i najbardziej utalentowanego piłkarza, jaki urodził się i wychował w Szczecinie. Do Arkonii trafił w wieku 12 lat i przez siedem lat trenował i grał w tej drużynie.

- W roku 1964 Arkonia spadła do drugiej, a następnie do trzeciej ligi. Nie chciałem dłużej grać na zapleczu ekstraklasy. Zgłosiłem się na ochotnika do wojska i przez dwa sezony reprezentowałem Zawiszę Bydgoszcz - wspomina Szaryński. - To były zupełnie inne czasy. Zawisza, a wcześniej Arkonia nie chciały rezygnować ze mnie. Wysyłały do Warszawy sterty listów i pogróżek. To były kluby resortowe - jeden wojskowy, drugi milicyjny. Strach często zatem zaglądał w oczy. Arkonia nawet na trzy lata mnie chciała zdyskwalifikować.

W Szczecinie obowiązywała wtedy niepisana zasada, że dwa najsilniejsze kluby - Pogoń i Arkonia nie będą podbierać sobie najlepszych piłkarzy. Działo się to jednak ze szkodą dla szczecińskiego futbolu i samych zawodników.

- Szaryński mógł przejść do Pogoni, a nie tułać się po całej Polsce - mówi Henryk Waliłko, kolega Szaryńskiego z drużyny Arkonii. - W Pogoni byłby znakomitym uzupełnieniem dla Kasztelana i Kielca. Moim zdaniem talentem wcale nie ustępował nawet Lubańskiemu. Zabrakło mu trochę szczęścia, zbyt wiele czasu stracił na szukanie optymalnego dla siebie miejsca.

Szaryński był pierwszoplanową postacią Górnika Zabrze, który w roku 1970 dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Jesienią 1969 roku szczecinianin z urodzenia rozegrał swój najlepszy mecz w karierze. Było na stadionie Ibrox Park w Glasgow, gdzie niemal ośmieszał szkockich obrońców z Glasgow Rangers.

Niespełnionym marzeniem wychowanka Arkonii była krótka przygoda z reprezentacją. Zaledwie dwa towarzyskie spotkania w roku 1970 pozostawiły spory niedosyt. Piłkarz debiutował w spotkaniu z Danią we wrześniu 1970. To był mecz, w któym debiutował też Ryszard Mańko, wtedy gracz Pogoni Szczecin, ale podobnie jak Szaryński wychowanek Arkonii. To była jedyna taka sytuacja, kiedy w pierwszej reprezentacji występowało jednocześnie dwóch wychowanków Arkonii.

- W roku 1971 byłem w życiowej formie - wspomina Szaryński. - Dostałem powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski na mecz z NRF. Wtedy umarł mój ojciec. Porażony tym faktem nie byłem w stanie się odpowiednio skoncentrować i zagrałem fatalnie zaprzepaszczając szansę na wyjazd do Monachium na Igrzyska Olimpijskie. (par)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA