Lipiec to dla piłkarzy miesiąc przygotowań do nowego sezonu, co wiąże się też z licznymi sparingami, urozmaicającymi pewną monotonię treningów. Dla zawodników, a szczególnie tych bardzo młodych, najatrakcyjniejsze są te gry kontrolne, które związane są z wyjazdami, zaś najlepiej, żeby były to wojaże zagraniczne...
Postanowiliśmy pojechać z drużyną występującej w Klasie Okręgowej Stali Szczecin do niemieckiego Penkun, które jest odległe od obiektów Stali przy Bandurskiego i Kresowej niewiele więcej niż 30 kilometrów, by zobaczyć, jak w praktyce wyglądają przygraniczne sparingi. Busem i samochodami, z bardzo skromną ekipą towarzyszącą, pojechało 22 piłkarzy, bo nowy trener stalowców Andrzej Tychowski postanowił wystawić dwie całkiem różne jedenastki i to się praktycznie udało. Do przerwy Stal zagrała w żółtych koszulkach i był to skład uważany za silniejszy, a po zmianie stron w granatowych trykotach wystąpił zespół oparty na młodzieży i testowanych graczach. Gospodarze, zgodnie ze swoją nazwą, Penkuner SV Rot-Weiss, wystąpili w tradycyjnych biało-czerwonych strojach. Po pierwszej bezbramkowej połowie, w drugiej szczecińska młodzież przechyliła szalkę zwycięstwa na swoją stronę wygrywając 1:0 (0:0). Dużą szansę na gola miał junior Kacper Tomczuk, który po bardzo odważnej akcji w polu karnym i dwóch dryblingach, trafił piłką w poprzeczkę. Chwilę później większą skutecznością wykazał się zaledwie 15-letni Marcel Kudyba, dla którego było to już drugie trafienie w meczach przedsezonowych.
- Marcel Kudyba to zawodnik z rocznika 2007, który zadebiutował w piłce seniorskiej strzelając bramki i mam oczywiście świadomość, że w kraju jest wielu młodych piłkarzy lepszych od niego, ale wszyscy ci hodowani w akademiach nastolatkowie celują w ekstraklasę i nawet nie myślą o tym, że za pięć lat znajda się w tym miejscu, w którym obecnie jest nasz zawodnik - mówi A. Tychowski. - Pozwalamy mu popełniać błędy, uczyć się, zbierać doświadczenie i chcemy, aby za trzy sezony zagrał w III lidze i gwarantuję, że będzie pełen wdzięczności gdy się tam dostanie. To zresztą wpisuje się w politykę Stali, że nie chcemy płacić piłkarzom za grę, ale szukamy takich, dla których futbol to pasja. Gwarantujemy im rozwój, zapewniamy dobre warunki treningowe na odpowiednich boiskach, zajęcia trzy razy w tygodniu, właściwą opiekę szkoleniową i sprzęt wysokiej klasy. Młodzieży z zespołów juniorskich pokazujemy możliwość szybkiego awansu, nawet do pierwszej drużyny, co według mnie jest najlepszą motywacją!
W Penkun barwy Stali reprezentował m.in. doświadczony Maciej Moroza, który może występować na pozycji defensywnego pomocnika jak i na środku obrony. Przyszedł z Wybrzeża Rewalskiego Rewal, z którym w poprzednim sezonie wywalczył awans do IV ligi, a wcześniej występował: w Iskierce Szczecin, Świcie Skolwin, Chemiku Police, SALOS-ie Szczecin oraz Akademii Pogoni Szczecin. Na Kresowej będzie on nie tylko piłkarzem, ale także trenerem młodzieży. Drugim wzmocnieniem ekipy z Bandurskiego był oglądany przez nas w Niemczech Patryk Wróblewski, który przyszedł z A-klasowego Wichra Reptowo, a poprzednio występował w Akademii Pogoni. Może on występować na pozycji środkowego jak i cofniętego napastnika oraz na obu skrzydłach. Widzieliśmy też dwóch praktycznie nowych bramkarzy; do przerwy Kacpra Gajdemskiego, najbardziej kojarzonego z polickim Chemikiem, ale także ze Świtem Skolwin, Hutnikiem Szczecin, Vinetą Wolin, Gwardią Koszalin, GKS-em Mierzyn i... ŁKS-em Łódź, a po zmianie stron 2-metrowego Ukraińca Jakowa Gurowa, który w przeszłości dość długo był zawodnikiem jednego z dwóch najlepszych ukraińskich klubów, etatowego w ostatnich sezonach uczestnika Ligi Mistrzów - Szachtara Donieck. Wcześniej grał już w Stali, ale można nazwać go „nowym", bo wiosną praktycznie nie występował na boisku. Broniąc w młodzieżowej ekipie wybawił zespół z kilku opresji, ale widać było brak ogrania, bo parę piłek odbił nie tak, jak powinien to zrobić rutynowany golkiper. Minusem sparingu była zaś kontuzja nogi Marcina Storka, dla którego już w czasie meczu szukano lodu na okłady. Po spotkaniu zaś gospodarze - mimo porażki - zaprosili szczecinian na tradycyjne kiełbaski i sznycle z grilla.
W zespole miejscowym nie zabrakło polskich akcentów, jak Patryk Łukaszewicz czy były piłkarz Pogoni Szczecin Dawid Trzeźwiński. W poprzednim sezonie Penkuner SV występował w LandesLidze, a więc podobnie jak Stal na szóstym poziomie rozgrywkowym, ale został zdegradowany do LandesKlasy, choć nie na boisku, lecz przy tzw. zielonym stoliku. Otóż grał tam wiosną piłkarz z Ukrainy, lecz okazało się, że nie dopełniono wszystkich formalności i mecze z jego udziałem zweryfikowano jako porażki walkowerem. Nie był to pierwszy sparing Stali z Penkunerem, lecz przeważnie rozgrywane są one w grodzie Gryfa. Skąd wzięły się te niemal przyjacielskie kontakty? Okazuje się, że za sprawą prezesa szczecińskiego klubu Mariusza Kotkowskiego, byłego dyrektora Pogoni Szczecin z czasów, gdy grał w niej na obronie Andrzej Tychowski.
- Przed laty zaproponowano mi grę w Penkun i postanowiłem spróbować, a dodam, że regularnie do dziś występuję w Niemczech w meczach, ale jest to już liga oldbojów, czyli Altherren, grająca co tydzień od sierpnia do listopada i generująca towarzyskie spotkania, jak choćby z okazji zakończenia sezonu, na których atmosfera jest rodzinna i czuję się tam jak w domu - powiedział M. Kotkowski. (mij)