W piątkowym meczu portowcy odnieśli czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo i pierwsze w tym roku na własnym boisku, ale pojedynek z zamykającymi tabelę łodzianami nie był przysłowiowym spacerkiem, a szalę zwycięstwa dwoma golami przeważył dopiero rezerwowy Aleksander Gorgon.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - ŁKS Łódź 4:2 (1:0); 1:0 Rafał Kurzawa (13), 1:1 Dani Ramírez (47), 2:1 Alexander Gorgon (63), 3:1 Alexander Gorgon (70), 4:1 Kamil Grosicki (82), 4:2 Antoni Młynarczyk (85).
POGOŃ: Bartosz Klebaniuk - Linus Wahlqvist, Danijel Lončar (55 Léo Borges), Mariusz Malec, Leonárdo Koútris - Wahan Biczachczjan (77 Marcel Wędrychowski), João Gamboa, Rafał Kurzawa, Adrian Przyborek (55 Alexander Gorgon), Kamil Grosicki (86 Olaf Korczakowski) - Efthýmis Kouloúris (86 Patryk Paryzek)
ŁKS: Aleksander Bobek - Bartosz Szeliga, Rahil Məmmədov, Marcin Flis, Riza Durmisi - Pirulo (69 Piotr Janczukowicz), Thiago Ceijas (69 Engjëll Hoti), Michał Mokrzycki, Dani Ramírez, Husein Balić (83 Kamil Dankowski) - Kay Tejan (83 Antoni Młynarczyk)
Żółte kartki: Koútris, Paryzek - Tejan, Hoti. Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 17 534.
Szczecinianie przystąpili do zawodów bez trzech podstawowych zawodników, pauzującego za kartki Fredrika Ulvestada oraz nieobecnych z powodów zdrowotnych Benedikta Zecha i Valentina Cojocaru, a absencja bramkarza była prawdziwą tajemnicą, która wyjawiła się praktycznie dopiero tuż przed meczem. Szczególnego osłabienie doznała więc defensywa portowców, a dodajmy, że w drugiej połowie boisko z powodów zdrowotnych opuścił Lončar. Trochę to niepokoi w kontekście ćwierćfinałowego spotkania Pucharu Polski z Lechem, które odbędzie się w Poznaniu już w najbliższy wtorek...
Pogoń rozpoczęła mecz piorunująco, bo już w 20. sekundzie, po świetnym podaniu Koútrisa, metr przed pustą bramką Kouloúris otrzymał piłkę, lecz w nią nie trafił. Po tej akcji gospodarze niemal przez dziesięć minut zamykali łodzian na ich połowie, ale w 11. minucie ŁKS przeprowadził kontrę i świetną okazję miał Pirulo, lecz z bliska nie trafił w bramkę. Dwie minuty później Kurzawa mocnym strzałem z 25 metrów tuż koło słupka dał swej drużynie prowadzenie. Jeszcze chwilę dominowała Pogoń, ale wkrótce inicjatywę przejęli goście. W 26. minucie Wahlqvist kopnął w swym polu karnym Flisa, ale sędzie nie zauważył tego starcia lub uznał je za przypadkowe i nie kwalifikujące się na jedenastkę. W 32. minucie groźnie główkował Szeliga, lecz piłkę sprzed bramki wybił Malec. Pięć minut później po kontrze przyjezdnych, Klebaniuk wygrał pojedynek z Baliciem, a po chwili nasz bramkarz obronił silny strzał z 12 metrów Tejana. W 43. minucie Przyborek, który kilka minut wcześniej strzelił zbyt lekko, tym razem nie doszedł przed bramką do podania Kouloúrisa. Tuż przed przerwą Durmisi z bliska strzelił obok bramki.
Wkrótce po zmianie stron ŁKS nie wykorzystał niefortunnej interwencji Klebaniuka (w całym meczu miał kilkakrotnie problem z wyprowadzaniem piłki, ale za to wykonał dwa wyśmienite, długie podania na drugą połowę boiska do Grosickiego), lecz łodzianie kontynuowali akcję, po której Ramírez silnym strzałem w tzw. krótki róg doprowadził do wyrównania. Przełomem w spotkaniu okazało się wejście na boisko Gorgona, który po solowej akcji i strzale zza pola karnego z małym rykoszetem od Məmmədova, w 63. minucie odzyskał dla Pogoni prowadzenie. Następnie oglądaliśmy obroniony strzał z rzutu wolnego Grosickiego i trochę za mało precyzyjne uderzenie Tejana. W 70. minucie z daleka strzelał Grosicki, a piłka po rykoszecie trafiła pod nogi Gorgona, który z bliska zdobył swojego drugiego gola, a trzeciego dla Pogoni. W 79. minucie przy interwencji w powietrzu Klebaniuk staranował Wahlqvista. W 82. minucie Grosicki przejął piłkę niefortunnie zagraną przez Mokrzyckiego i z bliska strzelił czwartą bramkę. Łódzki zespół - prowadzony po raz pierwszy przez trenera Marcina Matysiaka, który w minionym tygodniu zastąpił Piotra Stokowca - nie poddał się jednak i w 85. minucie technicznym strzałem koło słupka, drugim golem wynik poprawił dopiero co wprowadzony na boisku junior Młynarczyk, a w doliczonym czasie strzelał jeszcze inny rezerwowy Dankowski. Więcej goli już nie padło, a portowcy odnieśli zasłużone zwycięstwo, choć ŁKS zagrał znacznie lepiej niż w przegranych przed tygodniem derbach Łodzi.
(mij)