Pogoń wygrała dwa mecze z rzędu i tym samym mocno zbliżyła się do pierwszej ósemki. Wystarczyły dwa zwycięstwa, żeby nastroje diametralnie się odmieniły, ale zmiana sposobu grania, wyniki i efekty wspólnej pracy nie są przypadkowe.
Polscy szkoleniowcy, a trenera Moskala dotyczy to w szczególności, bardzo przywiązują się do nazwisk. W Pogoni bez względu na prezentowaną formę gra Adam Frączczak, choć zdecydowanie bronią go zdobyte wiosną bramki.
Frączczak na sześć celnych strzałów oddanych wiosną aż cztery zamienił na gole i co ciekawe każdy z goli padł po strzale głową. Oznacza to, że piłkarz ma duży kłopot, jeżeli ma piłkę przy nodze, ale świetnie potrafi się odnaleźć i wykończyć akcję skutecznym ruchem głowy.
Trener Moskal rozpoczął rundę jesienną z takimi zawodnikami w podstawowej jedenastce, jak: Murawski, Kitano, Matras na stoperze, Drygas, a od trzeciego meczu bez względu na prezentowaną formę dołożył do drużyny Ciftciego. Ani jednego z tych piłkarzy nie oglądaliśmy w wyjściowym składzie w ostatnim pojedynku z Ruchem (to znaczy był Matras, ale na innej, optymalnej dla siebie pozycji), a widzieliśmy Korta, Listkowskiego, Rudola.
Trójka wychowanków
Cała trójka to wychowankowie Akademii, którzy z początkiem sezonu znajdowali się w głębokiej rezerwie raczej bez żadnych szans na przebicie się do wyjściowej jedenastki. Stało się tak dopiero po jakimś czasie, kiedy trenera zmusiła do tego sytuacja kadrowa, a podstawowi zawodnicy tak mocno zawodzili, że nie było już szans, by dłużej trzymać ich jako podstawowych piłkarzy.
Wciąż jednak dochodzą sygnały, że Pogoń jest mocno osłabiona, bo brakuje od czterech spotkań jej kapitana Rafała Murawskiego. 36-letni pomocnik był kluczową postacią drużyny rok temu, jesienią już tak nie było, a w pierwszych siedmiu meczach tego roku efekty jego poczynań były jeszcze bardziej mizerne.
Pogoń w siedmiu tegorocznych meczach z Murawskim w podstawowym składzie wywalczyła zaledwie siedem punktów, straciła szansę na awans do finału pucharu Polski, rozegrała najgorszy mecz w sezonie (przeciwko Lechowi w Poznaniu), zdobyła zaledwie 5 goli, a straciła ich aż 11.
Murawski w tym czasie zdobył jedną bramkę, oddał dwa celne strzały i wykonał trzy otwierające podania. Nie tylko nie był piłkarzem skutecznym, ale też nie znajdował się w dobrych sytuacjach. Nie tworzył też dobrych okazji partnerom.
W normalnych okolicznościach piłkarz, który nie radzi sobie z prowadzeniem drużyny do wyników, jakich oczekiwano, powinien liczyć się z ławką rezerwowych. Murawski jednak miał patent na grę i tylko jego kontuzja spowodowała, że mogliśmy się przekonać, że z innymi piłkarzami w środkowej formacji Pogoń może grać i skuteczniej, i ładniej.
Mniej minut, lepsze statystyki
Dawid Kort spędził wiosną na boisku o blisko połowę minut mniej od Murawskiego, ale liczby ma albo identyczne, albo lepsze. Też ma na koncie jedną zdobytą bramkę, też zanotował trzy otwierające podania, ale strzałów celnych miał już więcej (trzy przy dwóch Murawskiego).
Na dobre liczby sumiennie pracuje też Listkowski. Dotąd nie zdobył jeszcze bramki, ale wykonał trzy otwierające podania, a jego solowe akcje w środkowej strefie boiska robią potężne wrażenie. Listkowski wiosną zaliczył 300 minut, a sprowadzony wiosną z Celtiku Glasgow Nadir Ciftci niewiele mniej, bo 256.
Gdyby tym dwóm piłkarzom nałożyć maski, to wszyscy stwierdziliby, że to Listkowski jest tym piłkarzem, który trafił do Pogoni w celu zrobienia konkretnej różnicy, a Ciftci jest dopiero aspirantem do gry na ekstraklasowym poziomie. Jest jednak inaczej, co potwierdza jeszcze raz teorię, że trenerzy zbyt często kierują się uprzedzeniami, a nie aktualną formą, potencjałem i możliwościami piłkarza.
Mate Cincadze w ciągu 377 minut, które rozegrał w Pogoni nie oddał celnego strzału i wykonał zaledwie jedno otwierające podanie. Nie dowiemy się nigdy, czy gdyby przykładowo grający w podobny sposób w drużynie rezerw Dawid Zieliński dostał 377 minut na zaprezentowanie swoich możliwości na poziomie ekstraklasy, to nie osiągnąłby zbliżonych albo nawet zdecydowanie lepszych osiągów. Cincadze był od samego początku w korzystniejszej sytuacji, bo został sprowadzony z innego klubu, Pogoń za niego zapłaciła 100 tys. euro, a piłkarz otrzymał miejsce w składzie, na które wcześniej nie zdążył zapracować.
Kort zawsze do zmiany
O tym, że trener Moskal wciąż mocno wierzy w piłkarzy doświadczonych, ogranych, ale niekoniecznie w dobrej formie, najlepiej świadczą przeprowadzane przez niego zmiany. Niemal zawsze z boiska w trakcie gry schodzi Kort, a niemal nigdy Frączczak. Było tak też w ostatnim meczu z Ruchem, choć do momentu wykonanej zmiany Kort miał na koncie gola, dwa otwierające podania, a Frączczak był najmniej widocznym piłkarzem na boisku.
Los sprawił, że to Frączczak zdobył gola decydującego o zwycięstwie, ale do momentu przeprowadzenia zmiany trener Moskal nie mógł przewidzieć, że tak się stanie, a zmiana nie była podyktowana oceną sytuacji na boisku, ale właśnie wcześniejszymi uprzedzeniami i wyjątkową lojalnością w stosunku do doświadczonego gracza.
Przyjęło się też, że w chwili triumfu niemal zawsze na piedestał stawiani są zawodnicy już uznani, natomiast w momencie porażki najczęściej winnych szuka się w graczach niedoświadczonych. Komentatorzy w każdej transmisji powtarzają, że absencja Murawskiego jest dla Pogoni mocno odczuwalna, a nikt nie chce zauważyć, że stała się przyczyną, dzięki której na boisku przebywają razem: Kort i Listkowski, którzy we dwójkę stworzyli partnerom sześć sytuacji bramkowych, dali tyle samo otwierających podań, podczas gdy para Murawski – Drygas wiosną tych otwierających podań zanotowała o dwa razy mniej, a minut na boisku zanotowali o ponad dwa razy więcej.
Kort i Listkowski dają jakość
Mało kto chce zauważyć, że to właśnie odważniejsze stawianie na Korta i Listkowskiego w głównej mierze przyczyniło się nie tylko do promocji tych młodych graczy, ale też pozwoliło szczecińskiej drużynie na realną walkę o pierwszą ósemkę, co wcześniej systematycznie z każdym meczem od drużyny oddalało się. Ci dwaj piłkarze ewidentnie podnieśli jakość gry drużyny.
Kort w obecnym sezonie zdobył trzy gole, średnio trafia do bramki przeciwnika co 181 minut. Nie ma w Pogoni drugiego takiego piłkarza, który strzela gole z tak dużą częstotliwością. Nawet Frączczak zdobywa gole co 215 minut, a z 11 ligowych bramek trzy padły po rzutach karnych, a cztery ostatnie po uderzeniach głową.
Pogoń jest bardzo bliska awansu do grupy mistrzowskiej i stało się tak nie dlatego, że zapracowali na niego głównie piłkarze doświadczeni, z najwyższymi kontraktami. Stało się tak dlatego, bo sytuacja zmusiła trenera do wprowadzenia odważnych zmian. Chciałoby się, żeby w przyszłości te następowały niekoniecznie tylko wtedy, gdy ktoś starszy zachoruje. ©℗
Wojciech PARADA
Liczby wiosną
Minuty Gole Asysty Celne strzały Otwierające podania
Dawid Kort 335 1 0 3 3
Marcin Listkowski 300 0 1 1 3
Kamil Drygas 620 0 1 2 1
Rafał Murawski 610 1 0 2 3
Nadir Ciftci 256 0 0 2 0
Mate Cincadze 377 0 0 0 1
Liczby wiosną duetów
Minuty Gole Asysty Celne strzały Otwierające podania
Kort i Listkowski 635 1 1 4 6
Drygas i Murawski 1230 1 1 4 4
Cincdzie i Ciftci 633 0 0 2 1