Wtorek, 16 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wychowanie sprawą serca

Data publikacji: 09 sierpnia 2019 r. 20:37
Ostatnia aktualizacja: 10 sierpnia 2019 r. 14:10
Piłka nożna. Wychowanie sprawą serca
 

Rozmowa z księdzem Tadeuszem Balickim, założycielem i aktualnym prezesem szczecińskiego SALOS-u

Amatorska i młodzieżowa sekcja piłkarska Stowarzyszenia Lokalnego SALOS Szczecin (w ubiegłym roku nasz klub obchodził 25-lecie) nie prowadzi drużyny seniorów, ale potrafi wychować doskonałych piłkarzy, jak choćby: Filip Starzyński, Patryk Lipski, Hubert Matynia, Sebastian Kowalczyk, Sebastian Rudol, Paweł Lisowski, Bartosz Flis czy Michał Szubert.

W dorosłej piłce świetnie odnajdują się także trenerzy salezjańskiego klubu, jak: Paweł Sikora, Paweł Ozga, Adam Gołubowski, Marcin Łazowski, Marcin Pawlonka i Piotr Łęczyński, często wspierając szczecińską Pogoń.

W SALOS-ie działa też sekcja tenisa stołowego, a w przeszłości była też koszykówka i siatkówka. O fenomenie szczecińskiego klubu postanowiliśmy porozmawiać z jego założycielem i aktualnym prezesem, księdzem Tadeuszem Balickim.

– Szczeciński SALOS świętował przed rokiem srebrną rocznicę, a teraz mamy już 26. rok działalności. Czy obecnie klub jest podobny do tego, który powstał w marcu 1993 roku?

– Cele naszego stowarzyszenia cały czas są te same, środki i idee także, a u podstaw jest motto naszego patrona, świętego Jana Bosko, głoszące, że „wychowanie jest sprawą serca”! Ogromna zmiana zaszła natomiast jeśli chodzi o warunki zewnętrzne. Jest ogromny postęp jeśli chodzi o infrastrukturę, poziom kadry trenerskiej i przede wszystkim nieco inni są nasi młodzi sportowcy. Zmiany wymusił czas, a my odpowiedzieliśmy na wyzwania XXI wieku. Rozwój klubu jest zasługą ludzi świeckich, a ja jako kapłan dyskretnie czuwam, by proces wychowania poprzez sport przebiegał prawidłowo.

– Czym głównie różniła się ta młodzież sprzed ćwierć wieku od obecnej?

– Początek naszej działalności związany był z Salezjańską Ligą Piłki Nożnej, która rozgrywała mecze na dwóch piaszczystych boiskach przy ulicy Witkiewicza. Warunki były trudne, można powiedzieć spartańskie, a młodzież przychodziła spontanicznie i naprawdę licznie. Pojawiały się drużyny podwórkowe, najczęściej z pobliskiego osiedla, a w zespołach było sporo łobuziaków, dla których wejście na drzewo czy przejście przez płot nie było problemem i właśnie tacy wiedli też prym na boisku. Na meczach pojawiali się nauczyciele wychowania fizycznego oraz instruktorzy i trenerzy klubowi i wyróżniającym się graczom proponowali treningi w Pogoni, Arkonii czy Stali Stocznia. Obecnie zaś młodych adeptów futbolu najczęściej na treningi przywożą samochodami rodzice, licząc, że ich pociecha zostanie gwiazdą na miarę Messiego czy Ronaldo lub w najgorszym razie Lewandowskiego. To jest właśnie ta najistotniejsza różnica. Ale pozytywne jest to, że cały czas mamy chętnych do sportu.

– Jak przedstawia się sprawa kadry trenerskiej?

– Szkoleniowcy cały czas muszą podnosić kwalifikacje, bo wymuszają to związki sportowe w poszczególnych dyscyplinach. W piłce nożnej mamy 22 trenerów ze stosownymi licencjami i uczestniczymy w procesie przyznawania przez PZPN certyfikatów klubom i szkółkom piłkarskim, a zawodników mamy blisko 450. Dwóch trenerów ze stosownymi uprawnieniami zajmuje się zaś 25-osobową grupą tenisistów stołowych i dodam, że jest to jedyna sekcja tej dyscypliny sportu w Szczecinie. U nas też nie wszystko przetrwało, bo zawieszona została działalność sekcji siatkówki i koszykówki, gdy zabrakło trenerów chcących poświęcać swój czas młodzieży. Gdy zabraknie zapału, na siłę nic się nie zrobi…

– Kolejną zasygnalizowaną sprawą były zmiany w infrastrukturze. Jak zmieniła się baza SALOS-u?

– Nie ma porównania z początkowym okresem. Tenisiści stołowi mają do dyspozycji piękne hale sportowe w szkołach salezjańskich przy ulicach Ku Słońcu i Witkiewicza, a piłkarze dzięki współpracy z Gminą Miasto Szczecin i MOSRiR-em mogą korzystać z kompleksu boisk przy ulicy Tenisowej, za co są niezmiernie wdzięczni i dziękują, a po cichu uśmiechają się jedynie o modernizację szatni pamiętającej nasze początki z poprzedniego wieku…

– Czy jest jakaś szczególna cecha odróżniająca SALOS od innych klubów?

– W większości klubów najważniejsze jest szkolenie i selekcja, a w naszej hierarchii wartości najważniejsze jest wychowanie, a dopiero później szkolenie sportowe, zaś z selekcją jesteśmy nadzwyczaj ostrożni, uważając, że najważniejsza jest cierpliwość w szkoleniu. Hołdując tym wartościom, zdołaliśmy osiągać sukcesy i spełniło się moje wielkie marzenie, gdy piłkarze awansowali do Centralnej Ligi Juniorów, w której rywalizowali z najlepszymi polskimi klubami. Niestety, po reorganizacji i utworzeniu z dwóch grup jednej już nie zdołaliśmy utrzymać się w elicie, ale ciągle mamy plany, by rywalizować co najmniej na szczeblu makroregionalnym.

– Jaką wakacyjną ofertę przygotował SALOS dla swych sportowców?

– Praktycznie przez cały sierpień w Słubicach odbywać się będą obozy sportowe, a na trzech turnusach trenować i wypoczywać będzie 220 młodych piłkarzy.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Piotr Bauer
2019-08-10 14:00:23
Faktycznie na tych dwóch "piachach" się grało. Co poniedziałek spotkanie na plebanii i rozpiska meczów i sędziowania. Wszyscy się znali. Msza w niedzielę, ludzie wracają z kościoła a tam na dole te "łobuziaki" o których pisał ks. Tadeusz "jadą" z wyrazami na "k", "ch"...Takie początki pamiętam. I nie zapominajmy o ks. Mariuszu!! Pozdrawiam wszystkich co wtedy tak naprawdę bawili się w sport!

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA